poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział 18

-Czemu mi nie powiedziałaś ?-zapytałam z pretensją siostrę .

-Yyyy....jakoś tak wyszło -powiedziała zmieszana Beti spoglądając śmiertelnym wzrokiem na ciocie .

-Czemu muszę się dowiadywać od cioci ?-zapytałam wściekła wskazując ręką na ciocię Judit , która właśnie powoli ewakułowywała się z pokoju . Najwidoczniej uważała ,że najbezpieczniej dla niej będzie jak wyjdzie .

-Nie denerwuj się -powiedziała spokojnie dziewczyna . Podeszła do schodów usiadła na schodach odgarniając ręką jakieś leżące tam zbędne rzeczy . Gdy to zrobiła poklrpała mjejsce obok siebie . Westchnęłam i usiadłam koło niej .

-Tłumacz się -powiedziałam już spokojniejsza .

-No , więc tak... Już od roku spotykam się z pewnym chłopakiem . Poznaliśmy się na jednych z moich pokazów . Był na pokazie w zastępstwie swojej matki . Musiała wtedy pojechać do Londynu , więc poprosiła go o przysługę . Znalazła się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie . Jest cudowny !!! Od razu się w nim zakochałam !!!

-Spotykasz się z jakimś ktosiem od roku i ja nic nie wiem ..-powiedziałam zażenowana .

-To nie jest żaden ktoś tylko Will , a nie powiedziałam ci bo...

-Bo co kurde ??!

-Jezu, po pierwsze nie wściekaj mi się tutaj . Już ci mówiłam . A po drugie właśnie do LA przyjechałam ,żeby was zawiadomić ,ale miałaś ostatnio tyle problemów i chyba znowu ci się ponowiły te koszmary ...-powiedziała a ja znowu posmutniałam bo przypomniałam sobie ,że na prawdę przez ten okres czasu byłam trochę nie obecna i trudno było ze mną gadać .

-Masz racje ..-powiedziałam ze smutkiem i ona też posmutniała . Ooo ,nie !! Beti się zaręczyła i nie mam zamiaru wprawiać jej w zły humor .

-To kiedy go poznam ?-spytałam z entuzjazmem .

        Siedziałam na swoim łóżku po turecku i co kilka sekund spoglądałam w zegarek patrząc z nadzieją czy może jednak więcej czasu upłynęło od kiedy ostatnio upewniałam się tymczasowej godziny . Czas mi strasznie się dłużył . Przez cały czas myślałam o Liamie , czy nie jest jeszcze za wcześnie żeby do niego iść . Było już po 12 . Dobrze go znając już na pewno nie spał . Teraz jak się nad tym zastanawiam to nie powstrzymywała mnie wczesna godzina . Tylko strach co sobie pomyśli kiedy mnie zobaczy .Jak zareaguje ? Jak się zachowa ? Będzie mnie chciała jeszcze wgl widzieć ? Te myśli nie dawały mi spokoju . Jednak po dłuuugim myśleniu postanowiłam iść . Stwierdziłam ,że będzie jeszcze gorzej jak nie ruszę się teraz , bo będzie mi jeszcze trudniej . Wyszłam ze swojego pokoju i zaczęłam z chodzić po schodach , stanęłam w pół drogi .. i dopiero zauważyłam jaka tu cisza . No , ale co się dziwić -moja ciocia wyjechała . Zostałam sama w tym wielkim , pustym domu . Wyjechali ok. 3 w nocy . Ciocia Judit , Paul , Beti i jej kochaś Will . Na początku byłam do niego niezbyt miło nastawiona , pozatym nie wiem czemu przypominał mi Matthewa , ale potem się do niego przekonałam . Po pewnym czasie zauważyłam jak on patrzy na moją siostrzyczkę , jak się do niej odnosił . Widać było , że jest w niej zakochany po uszy . No cóż a ona w nim . Na ich szczęście jest to miłość odwzajemniona . Po prostu tylko się cieszyć z ich szczęścia !! No ,ale dobra wracając do tematu . Musze wreście ruszyć dupę i pójść do Liama ..

      Stałam przed drzwiami domu Liama . Potwornie się denerwowałam . Te wszystkie moje myśli zżerały mnie od środka więc jak najszybciej zdzwoniłam do drzwi . Po kilku minutach w drzwiach ukazała mi się Robin .Była zaskoczona .

-Cześć -powiedziałam .

-Hej ? -powiedziała trochę nie pewnie nie zapraszając mnie do środka . Nastąpiła krępująca cisza .Stałyśmy w progu domu a Robin wpatrywała mi się tak szczerze to dość nachalnie . Jag by próbowała wypatrzeć z mojej twarzy choć cień czegoś podejrzanego . W sumie jej się nie dziwię ... Po pewnym czasie dała sobie spokój chwyciła za torbę obok i rzuciła mi tylko jedno zdanie wychodząc .

-Jest u siebie - i wyszła zostawiając mnie samą . Nie musiała mówić o kogo jej chodzi . Wziełam jeden głęboki oddech i zaczełam wchodzić schodami na górę . Gdy stanęłam przed drzwiami Liama wzięłam jeszcze jeden głęboki oddech i zapukałam delikatnie . Po dłuższej ciszy jeszcze raz zapukałam , a gdy już zupełnie nie usłyszałam żadnej reakcji . Otworzyłam drzwi i weszłam do środka . Nie dało się go zauważyć . Leżał w pół zaćmionym pokoju na podłodze przykryty jedynie jakimś kocem . Spał .Pierwszy raz zobaczyłam pd kilku tygodni . Wiedziałam ,że się za nim stęskniłam , ale teraz tak naprawdę tego doświadczyłam . Miałam ochotę do niego podbiec i przytulić go . Poczuć się wreście bezpiecznie ... Ale nie mogłam tego zrobić musiałam z nim najpierw porozmawiać . Gdy podeszłam do niego bliżej dopiero to WSZYSTKO zobaczyłam . Dookoła leżały puszki i szklane butelki po piwie . Dosłownie wszędzie się walały i co gorsza niektóre były potłuczone . W pokoju panował niesamowity bałagan . Wszędzie wszystko się walało . I ..i ten zapach był do zniesienia . Jag by coś tu zdechło .. Popatrzyłam na Liama nadal spała i najwyraźniej z jakimś ogromnym kacem . Przeszukałam kieszenie i znalazłam tam małą wymiętoloną karteczkę . Na biurku znalazłam długopis . Napisałam krótką wiadomość i położyłam kartkę tuż przy twarzy chłopaka .

        Minęła dokładnie godzina odkąd dotarłam na urwisko . Siedziałam z podkulonymi nogami opierając o nie brodę i patrzyłam się w morze . Postanowiłam że poczekam jeszcze godzinę a potem zwijam się do domu , gdyż zobaczyłam pierwsze odznaki burzy . Spojrzałam jeszcze raz w zegarek . Zastanawiałam się czy Liam przyjdzie . Czy zobaczył karteczkę i ma teraz wielki dylemat czy przyjść czy nie przyjść na urwisko , a może ma tak wielkiego kaca , że nie ma szans ,żeby rozczytał garstkę literek wirującą mu przed oczami . Chyba , że ją zobaczył i wszystko dokładnie zrozumiał . Tylko ,że nie miał najmniejszej chęci spotkania się ze mną . Może po prostu zgniótł wiadomość ode mnie i rzucił ją o ścianę wyklinając wszystko dookoła . To była najgorsza wersja moich rozmyśleń z którą od razu traciłam humor , ale co jeśli ..

-Meredith ? -poznałabym ten głos z końca świata . Odkręciłam się gwłtownie wstając . Moim oczom ukazał się Liam -z lekkim zarostem , z wymiętolonymi ubraniami , z rozczochranymi włosami , trochę przychrapniętym głosem i z sińcami pod oczami , ale Liam . Nie dało się ukryć ,że wyglądał okropnie ,ale tu był i to się liczyło . Wcześniej było mi go żal i okropnie się o niego martwiłam , ale teraz nie wiem czemu przeszła po mnie niesamowita fala złości .

-Co ty ze sobą zrobiłeś ?!!!- krzyknęłam obrzucając go spojrzeniem przelatującym go od góry od dołu . Chyba zaskoczyła go moja reakcja i go porostu zatkało . Nic nie mówił , więc podjęłam swój monolog .

-Nie szanujesz swojego życia ?!! Chcesz się przemarnować ?!! Taki jest twój plan ?! Upić się do nie przytomności .. Chlać , chlać i jeszcze raz chlać , a na koniec przy odrobinie szczęścia wykitować !!!!! Co ty sobie myślisz ??!!!!Myślałeś chociaż o innych ? Nie wiesz jak inni się o ciebie martwią .- skończyłam bo zaczęło mi się zbierać na łzy .Z zachmurzonego nieba zaczęły lecieć pierwsze krople deszczu . Zacisnęłam zęby i dokończyłam

- i nie pomyślałeś o tym ,że ja się martwię ...-powiedziałam i mi się nie udało pomimo moich wszelkich starań po policzku spłynęła mi jedna , pojedyńcza łza . Chciał już do mnie podejść tak jak kiedyś . Zetrzeć delikatnie łzę opuszkiem palca ,a potem mocno przytulić i powiedzieć , że wszystko będzie dobrze , ale ja się odsunęłam zcierając szybko łzę . To go zaskoczyło jeszcze bardziej . Teraz to on się wściekł . Zaczęło dosłownie lać dużymi strumieniami wody .Cała byłam przemoczona .

-O co ci chodzi do cholery ?!!Nie spotkałaś się ze mną już od kilku tygodni . A ostatnie słowa które od ciebie usłyszałem to że mam się odpierdolić !! Teraz przychodzisz i jeszcze mnie pouczasz co do mojego żałosnego życia . A na koniec rozklejasz się prawie przy myśli że się o mnie martwiłaś , a jak chce podejść odchodzisz gwałtownie jakbyś się mnie brzydziła , jakbym był najgorszą rzeczą jaka mogła cię spotkać !! Więc się pytam o co ci do cholery chodzi Meredith ??!

-Mi ?! Ja tu przyszłam dla ciebie i tylko dla ciebie !!! Ty zadufany w sobie idioto !! Myślisz ,że jak bym niechciała ci pomóc jak bym nie chciała cie widzieć to bym zdecydowała się z tobą spotkać !!!Co ty robisz ?! Czemu to robisz ??! Czemu zamykasz się w sobie ?! Czemu godzinami siedzisz w tym chlewie zwanym twoim pokojem ?! Co ty ze sobą robisz ?? Może jeszcze kurwa się zabijesz ! No właśnie czemu się jeszcze idioto nie zabiłeś ?!

-Bo cię kocham..
 --------------
No dobra kochani !! Powracam !!
Przepraszam , że tak długo :((
Ale ważne ,że wgl powróciłam :P
Mam nadzieję , że aż tak Was dużo nie odeszło i nadal z przyjemnością będziecie czytać dalsze
losy Meredith :)) Zachęcam Wac gorąco do oponi nad rozdziałem :))) Czyli słynne komentarze :D
Ps. Przepraszam za moje już niestety tradycyjne błędy ..

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Przepraszam ;(

Bardzo bardzo przepraszam . Zawieszam bloga na czas nieokreślony . Ostatnio bardzo żadko dodaje ostatnie rozdziały... Spróbuję do Was szybko wrócić :(
                                                                                                szczęściara

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 17

Po głowie plątała mi się tylko jedna myśl .. Skąd on wie ? Skąd ? Stałam w tym samym mjejscu gdzie zostawił mnie Matthew przed 5 minutami . Mój wzrok był skierowany w ten jeden punkt . W to miejsce gdzie po raz ostatni dzisiaj zobaczyłam Matthewa . Nie mogłam się ruszyć . Przemyślałam sobie to co mi powiedział i chyba zaczynałam wierzyć ,że ma racje ...Czy to prawda ? Na prawdę jeszcze się obwiniam ? Ostatnio nie za dobrze na tym wyszłam . Gdy się obwiniałam prawie utonęłam i związku z tym do dziś mnie męczą koszmary . Ale myślałam ,że już się z tym pogodziłam ..... Jednak chyba nie . Złapałam się za nadal piekący policzek i szybko się odwróciłam . Oczywiście z moim szczęściem na kogoś wpadłam . Spojrzałam na przed siebie . To była Sarah . Po tym wszystkim już nie umiałam przejść obok niej obojętnie . To było wręcz nie możliwe . Podbiegłam do niej ,a ona mocno mnie przytliła . Obie się rozpłakałyśmy .Po głowie plątała mi się tylko jedna myśl .. Skąd on wie ? Skąd ? Stałam w tym samym mjejscu gdzie zostawił mnie Matthe

-Przepraszam-powiedziałam przez płacz .Jeszce mocniej mnie przytuliła , a pozostali do nas dołączyli .

-Przepraszam . Strasznie was potraktowałam . Już dłużej nie wytrzymam bez was .

-Przeprosiny przyjęte .Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniliśmy -powiedział uśmiechnięty Colin .

-Zobaczyliśmy ,że się kłócisz z Matthewem , więc podeszliśmy bliżej -wytłumaczył Justin.

-Co ten dupek ci zrobił ?-zapytała wściekła Jane . W moich oczach stanęły łzy .Zdjęłam dłoń z policzka ,żeby otrzeć szyko łzy .

-Uderzył cię -powiedziała z niedowierzeniem Sarah .

-Jak ja zaraz to ja mu przywalę .. -powiedział wściekły Justin .

-A ja ci pomagę -dopowiedział Colin.

-Nie, to nic nie pomoże ..-powiedziałam -Teraz to wszystko już nie ma sensu . Cieszę się ,że już się na mnie nie gniewacie . Zapomnijmy już o nim . Nie chce mieć już z nim nic wspólnego . Wykorzystał mnie i chciał mi dać to świnstwo , a ja ..a ja mu ufałam -powiedziałam i głos mi się prawie załamał .Wszyscy pd razu mocno mnie przytulili .

-Czemu nie ma z wami Liama ? -zapytałam .Nagle wszyscy posmutnieli .Nie widziałam go przez ten tydzień . Zaczynałam się o niego martwić poważnie martwić ...

-Nie chce z nikim gadać . Nie odbiera telefonów i nie chce nas wpuszczać do domu . Zupełnie zamknął się w sobie . Myślę , że teraz może być jeszcze gorzej niż po ... -przerwała Jane .-Zresztą nie ważne . Musisz z nim pogadać -zdecydowała .

-Czemu ja ?-zdziwiłam się .

-Bo nie wiesz jak się zachowywał przed twoim przybyciem . Był dosłownie wrakiem człowieka , ale potem wszystko się zmieniło ..-powiedział Justin .

-Muszę do niego iść -zdecydowałam .Boże co ja zrobiłam .. Muszę do niego jak najszybciej iść .Porozmawiać z nim , choćby po prostu zobaczyć go całego i zdrowego

-Chyba nie teraz . Jest po 23 -powiedział Colin . Sięgnęłam po komórkę . Faktycznie było już zdrowo po 23 . Spuściłam głowę .

-Macie racje pójdę do niego jutro ...

Jak zkończyliśmy rozmawiać każdy poszedł w do domu . Było już dość późno . Wreście ich odzyskałam . Od razu poczułam się lepiej ,ale nadal nie tak jak wcześniej . Brakowało mi jednej najważniejszej osoby w tym naszym gronie -Liama . Robiłam na przekór sobie nie idąc do niego , ale przez cały czas sobie tłumaczyłam ,że on w przeciwieństwie do mnie śpi w nocy . Ja już nie mogłam normalnie przespać nocy . Za każdym razem męczył mnie ten sam koszmar .

Gdy weszłam do domu zobaczyłam jeden wielki bajzer . Po podłodze wlały się ciuchy , farby w tubkach , jakieś pędzle , trochę porozrzucanych papierów i co najdziwniejsze porozwalane ciastka . Zważając na tą późną porę i wnisokując po tym ,że na pewno ciocia nie śpi to..

-Gdzie jedziemy ??-spytałam podekstytowana wbiegając do salonu gdzie siedziała ciocia robiąc jeszce większy bajzer .

-Skąd wiesz ,że gdzieś jedziemy ?-zapytała ciocia Judit . Popatrzyłam znacząco na ten jeden wielki burdel .

-No dobraaa -przyznała ciocia .

-No to gdzie jedziemy ?!

-Ty nigdzie . Zostajesz w domu -powiedziała stanowczo ciocia .

-No dobra . No to gdzie jedziecie.

-Do Paryża !!!-powiedziała uradowana ciocia .

-Co ?! Lecicie do Paryża i nie zabieracie mnie ze sobą ?!-wkurzyłam się .

-Nie denerwuj się kochanie , ale ktoś musi się zostać i mniej więcej kierować galerią . No a ja nie mogę bo mi to już chyba najbardziej nie wypada jako wcześniejszemu opiekunowi prawnemu Beti ..-powiedziała ciocia a potem zakryła usta dłonią robiąc ogromne oczy . Znałam tą minę . Moja kochana ciocia właśnie się z czymś wygadała .

-Po 1 to tym kimś którym będzie tymczasowo kierowała Galerią oczywiście mam być ja ! Po drugie wogóle ma z tym wspólnego Beti?! I nie próbuj żadnych wymówek bo znam cię ciociu i wiem że już się wygadałaś ...

-No więc nie będziesz sama prowadziła Galerię . Zapracowłabyś mi się ! ..i to jeszcze w wakacje ! Na to już nie mogę pozwolić . Moja asystentka wyręczy cię ,ale dobrze by było jakbyś tam zaglądała ..-powiedziała i od razu pobiegła do sypialni niby się 'pakować' . Unikała mnie bo nie chciała się zupełnie wygadać .

-A druga sprawa -przypomniałam jej wchodząc do pokoju . Chwyciła za jakąś kziążkę i dla odmiany zeszła na dół .

-Cioci no!! Czemu nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi z Beti !?-powiedziałam już zdenerwowana a ciocia wreście spojrzała mi w oczy .

-No nie wytrzymam !!-powiedziała ciocia z żalem w głosie . Wzięła moje dłonie i zaczęła mówić patrząc mi prostro w oczy .

-Beti się zaręczyła !!!-krzyknęła przeszczęśliwa ciocia podskakując w miejscu i w tym momencie do domu weszła moja siostrzyczka .
--------------------
Na początku przepraszam ,że dopiero pojawiam się po tygodniu ...
Ten rozdział też taki trozhe krótki , ale następny będzie już napewno długi .
Dziękuję Wam za kom i proszę o zkomentowanie tego rozdziału :D
już się biorę do nadrobienia Waszych :D
pozdrawiam : *******
 

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 16

****Liam****

-Meredith-wyszeptałem znów sam do siebie .Siedziałem na podłodze u siebie w pokoju i gapiłem się w ścianę . Czułem tą straszna pustką co z przed roku , tylko że teraz jest inaczej -gorzej .. Po śmierci Kevina czułem tą straszną pustkę , wogóle nie mogłem się ogarnąć . No w sumie co się dziwić to był mój najlepszy przyjaciel . Znałem go od zawsze , byliśmy jak bracia . Ponad rok temu oddlilismy się od siebie ,a to wszystko przez prochy ... Strasznie przeżyłem jego śmierć . Dopiero po 2 mięsiącach zaczołem wychodzić z domu . Jane , Colin i Justin współczuli mi i chcieli mi pomóc , ale nie weidzili jak ja się czułem . Potem spotkałem Ją . Moje własne wybawienie .Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem myślałem ,że śnie . Była miła , zabawna i bardzo piękna . Przy niej pierwszy raz nie myślałem o śmierci Kevina . To ona sprawiła że pierwszy raz od roku na mojej twarzy zagościł usmiech . Przy niej z każdym dniem pustka się zmniejszała aż w końcu znikła ,ale teraz odeszła i jest jeszcze gozrzej ... Ta pustka która zdawła mi się zniknąć wcale nie znikneła tylko się 2 razy bardziej się powiększyła . Jest coraz gorzej... Odeszła. Pozwoliłem jej na to .. Pozwoliłem na to aby odeszła ... Żeby odeszła do niego ..

****Meredith****

Był już wieczór .Szybkim krokiem kierowałam się w stronę domu Matthewa . W dłoni zaciskałam mały przezroczysty woreczek .Nie mam pojęcia skąd się wziął w mojej bluzie . Wiem ,że musiałam z kimś pogadać , a jedyną moją zaufaną osobą był Matthew .Po połowie drogi zauważyłam moją dawną paczkę . Rozmawiali i śmiali . Moją uwagę najbardziej zwróciła Sarah .. Teraz mam tyle problemów na głowie . Dawniej od razu poleciałabym do Sahry i razem byśmy coś wymyśliły . Zawsze mi pomagała ,ale teraz jest inaczej.. Jeszcze mocniej za cisnęłam woreczek i od wróciłam się ,a za mną z nikąt pojawił się Matthew .

-Matthew !!-krzyknęłam .

-Spokojnie -powiedział przy tym szyderczo się uśmiechnął .

-Przestraszyłeś mnie . Chciałam z tobą pogadać .

-Ok , a tak wogóle podoba ci się mój mały prezent ode mnie ?-powiedział zbliżając się do mnie . Objął mnie rękami w biodrach i oparł czoło o moje .

-Co ?-zpytałam zdziwiona i lekko go odepchnęłam .Nie przejął się tym . Poszedł bliżej mnie i zaciągnął powietrza nosem .

-Wyczuję na km , niezły towar .

-Ty mi to podrzuciłeś !-krzyknełam oburzona pokazując mu heroinę .

-Kotku nie denerwuj się ,myślałem że..

-Że co ?! Jestem na tyle zdesperowana ,żeby się zaćpać !!

-Czyli ani odrobiny nie chcesz wciągnąć-powiedział zły . Tak zły ! Widać było w jego oczach . Był zawiedziony tym faktem . Zawodłołam go tym ,że nie chciałam tego cholerstwa wciągnąć .

-Jesteś zawiedziony -stwierdziłam z nie do wierzeniem .

-A jaki mam być ?! Tak nie miało być , wszystko idzie z niezgodnie z planem !

-Niezgodnie z planem ? Zaplanowałeś to !!

-Myślałaś ,że poleciałem na ciebie ? Ha ! To tu mnie rozśmieszyłaś ! Chociaż jedno muszę ci przyznać jesteś znakomita w łóżku -powiedział i uśmiechnął się do mnie .Nie mogłam w to uwierzyć wykorzystał mnie .. Byłam tylko jego zabawką .

-Po co to wszystko jak ci na mnie nie zależy-powiedziałem lekko drżącym głosem . Zacisnęłam zęby i próbowałam być silna .

-Widzisz kochanie mi już brakuje kasy na prochy . No a co powiedzieć kochaś twojej ciotki w mało jej nie ma . Myślałem ,że jak się wciągniesz to sama mi dostarczysz kasy . Po za tym fajnie przypiec staremu przyjacielowi . Wiesz chyba o kim mowa ?-powiedział i zaczął się do mnie obrzydliwie szczerzyć . Zaczęłam intensywnie myśleć koga ma na myśli . Przeszukałam wszystkie wspomnienia związane z Matthewem . Teraz zrozumiałam..

-Laim -powiedziałam szeptem bardziej do siebie niż do niego .

-Bingo, ale wracając do tematu może się skusisz ?-powiedział i pokazując głową na woreczek trzymany na dal w mojej dłoni .

-Żartujesz ! Za nic tego nie wezmę !-krzyknęłam i rzuciłam woreczkiem . Upadł na chodnik pękając i jego cała zawartość rozprysła się dookoła .

-Ty dziwko !! Co zrobiłaś !-krzykonął i uderzył mnie z otwartej dłoni w policzek . Odrzuciło mi głowę w lewą strone . Złapałm się za piekący policzek i spojrzałam na Metthewa . Zbierał histerycznie pozostałości heroiny .

-Jesteś żałosny -powiedziałam z pogardą . Wstał bo już pewnie zebrał to co się dało .Zbliżył się do mojej twarzy .

-Nie tak jak ty -powiedział z kpiną i dalej zaczął mówić .

-Mówisz ,że nigdy byś tego nie wzięła ,ale nie wyrzuciłaś tego od razu . Każdy normalny człowiek wyrzucił by to albo się z tym gdzieś zgłosił ,ale ty nie..-szeptał mi do ucha . Zamurowało mnie , te jego szepty były gorsze od tego jak by się na mnie darł , ale nie... każde słowo szeptał mi prosto do ucha wypowiadając każde słowo wyraźnie i z jakąś grozą co przychodziło mnie o ciarki .Kontynuował .

-Obwiniasz się .Nadal się obwiniasz .Może w realu nie ale podświadomie .Podświadomie chcesz się zniszczyć , skączyć ze sobą . Meredith zaprzeczasz sama sobie .......-zrobił wielką pauzę .

-No bo kto inny nie chciał by się zabić po zabiciu własnej matki ..-wyszeptał ostatnie słowa i odszedł zostawiając mnie samą . Serce na moment mi stanęło , skąd on to wie....
---------------------
Odrazu przepraszam ,że taki strasznie krótki :/,
ale inaczej się nie dało . Musiałam tutaj zkończyć ...
Chciałam wczoraj dodać ,ale prbowałam coś jeszce dopisać no ale nie
mogłam . Nie to ,że nie mam pomyslów (bo pomysłów na to wszystko mam
więcej niż powietrza xD duszę się nimi ,hehe )poprostu uznałam ,że 16 rozdział musi się tak
kończyć :D
aaaa i jeszcze jedna dziewczyna pisała ,żeby ona nie była w ciąży . Nie martw się :D i tak już dośc dużo namieszłam . Napewno nie będzie w ciąży :D
  Bardzo diękuję za kom ,za wszystkie Wasze miłe słowa :D :D :D :D i proszę Was o kolejne :D
Piszcie co sądzicie :D
Pzdrawiam wszystkich czytelników : *****

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 15

****Jenden****

-Sarah !!-krzyknołem za nią ,już chciałem iść za nią ale ztwierdziłem ,że pewnie znowu coś zpieprze i będzie jeszcze gorzej. Za to pobiegł za nią ten sukinsyn .


 -Kurwa !!!!-wrzsnołem kopiąc przy tym jakiś konar na plaży .Ludzie zaczeli się na mnie gapić . Przeszedłem już przez zebrany się tłum popychając niektóre osoby . Musiałem teraz być sam i to wszystko przemyśleć . Poszedłem na mniej zaludnioną część plaży kopiąc to co popadnie i wyklinając to co się ruszało . Gdy już miałem dość usiadłem na pisaku i zaczołem myśleć co ja do cholery zrobiłem . Zerwała zemną ...W dodatku przez moją głupotę . Między nimi nic nie ma ty debliu !!! Jak zwykle musiałem wszystko zniszczyć .Straciłem dziewczynę do której pierwszy raz tak na poważnie zaczynałem coś czuć .Cholera !!!

 -Jenden ?-zapytał czyjś głos .Obróciłem się i zobaczyłem tego kurdupla .

 -A ty czego jeszcze ode mnie chcesz ?-warknołem na niego .

 -Spokojnie , ja tylko chce pogadać -powiedział i przysiadł się do mnie .

 -Byłem u Sahry i ..

 -I nie chce mnie znać !-dokończyłem .

-Posłuchaj mnie wreście ..-powiedział a ja wreście zrozumiałem ,że muszę się zamknąć .

-Jak już wspominałem byłem u Sahry . Nie chce nikogo widzieć nawet mnie .-powiedział ,chciałem już znowu coś wtrącić ,ale się opamiętałem .

 -Człowieku nie użalaj się nad sobą tylko idź tam do niej i błagaj o wybaczenie ! To wspaniała dziewczyna i nawet nie chcę sobie wyobrażać jak to ją mieć ,a potem ją starcić . Musi być ci ciężko ,ale pomyśl jak się ona czuje .Straciła bardzo bliską jej osobę też nie jest jej łatwo -powiedział co dało mi do myślenia .

 -No idź już do niej -powiedział i poklepał mnie po ramieniu .

 -Dzięki -powiedziałem i wstałem z ziemi otrzepując spodnie . Gdy już miałem wracać ,ale jeszcze jedno pytanie mnie męczyło i nie dawało mi spokoju .

 -Justin ?

 -Hymm.....-wyrwał się za myślenia . Patrzył się w morze ,ale teraz obrócił głowę w moją stronę .

-Czemu mi pomagasz ? Nie byłem za miły dla ciebie odkąd cie poznałem . Mógłbyś teraz do niej iść i powiedzieć jej jaki byłem wobec ciebie . Przeciągnąć ją na swoją stronę . Masz teraz bardzo dobrą okazje , więc się pytam .Czemu mi pomagasz ?-powiedziałem sfurstowany . On w odpowiedzi na początku się tylko się uśmiechnął .

  -Widzisz co do pewnej sprawy miałeś racje . Naprawde się w niej zakochałem . Masz racje też w tym że mógłbym teraz do niej iść i nagadać jej to wszystko . Tylko ,że zrobiłbym to dla siebie , nie dla niej . Nie była by szczęśliwa , a ja pragnę bardziej jej szczęścia niż czego kolwiek innego . Nie czuje do mnie tego co ja .Ona na prawdę bardzo cię kocha i utrata ciebie na pewno nie sprawiła by ją szczęśliwą .-powiedział a ja ujrzałem w nim nie jakiegoś kurdupla który na każdym kroku chce poderwać moją dziewczynę . Tylko człowieka który stawia potrzeby nad swoje ,który pragnie szczęścia kogoś nad życie ,który wiele przecierpiał ale nigdy przed tym się nie przyzna . Człowieka którego podziwiałem .

 -Dziękuje -powiedziałem krótko i odeszłem z plaży zostawiając go samego wpatrzonego w morze.

 ****Sarah****

      Leżałam na łóżku z twarzą wtuloną w poduszkę płacząc . przecież chciałam tego , więc czemu jest mi teraz tak przykro ? Ale musiałam to zrobić ... Jak on się zachował wobec Justina !! Ale wiedziałam w jego oczach ,że tego bardzo żałuje ..Już sama nie wiem co o tym myśleć . Wszystko mi się wali !! Nie dość ,że straciłam najlepszą przyjaciółkę to jeszcze to..

 -Sarah ?-zapytała czyjś głos za drzwi .

-Mówiłam ci Justin nie chce teraz nikogo widzieć !!

 -Ale to ja ! Proszę cię otwórz ..-powiedział czyjś głos .Wstałam z łóżka podeszłam z wahaniem do drzwi . Uchyliłam je na chwilkę a potem od razu zamknęłam .Za nimi stał Janden .

 -Czego chcesz !-wydarłam się przez drzwi

 -Przepraszam cię , naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło .Nawet nie wiesz jak tego żałuję ,naprawdę . Uwierz mi ..-powiedział a ja uchliłam drzwi .Wszedł do środka .

-Co ci odbiło ?-zapytałam już spokojnym tonem.

 -Jestem o ciebie zazdrosny . Nawet nie wiesz jak to mieć taką wspaniałą dziewczynę i mieć uczucie ,że można ją stracić .

-Powinieneś mi ufać . Nie skrzywdziłam by cie . Nigdy bym cię nie zdradziła -powiedziałam załamującym się głosem .

 -Wiem , teraz ci ufam i obiecuję ci ,że takie akcje nigdy się już nie wydarzą -powiedział a ja dostrzegłam w jego oczach prawdę . Znałam go-nie kłamał .Podeszłam do niego już bez wahania i wtuliłam się w niego .Odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czubek głowy . Wzioł mnie za rękę i podprowadził do okna .

 -Spójrz -powiedział wskazując przestrzeń za oknem . Spojrzałam w tym kierunku i zobaczyłam świeczki ułożone w wielki napis ,,Kocham Cię '' . Spojrzałam mu prosto w oczy a on w moje . 

-Kocham cię -powiedział .

 -Kocham cię -odpowiedziałam ,a on obdarował mnie jednym z naszych najdłuższych i najpiękniejszych pocałunków .

****Meredith*****

     Obudziłam się w obcym mi łóżku . Rozejrzałam się po pokoju .Te miejsce było mi znajome . Dopiero po chwili zauważyłam kto śpi obok mnie -Matthew !! Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór . ... Boże przespałam się z Matthewem .. No i co teraz ? On jest moim przyjacielem !! Musiałam to wszystko sobie dokładnie przemyśleć .

          Odkryłam się i wyszłam z spod kołdry . No pięknie byłam w samej bieliźnie . Gdzie są moje ubrania ? Rozejrzałam się po pokoju . Na podłodze znalazłam swoje rurki a na drzwiach szafy mój T-shirt . Pod łóżkiem leżały moje trampki . Tylko nie znalazłam swojej bluzy . Stwierdziłam ,że nie będzie mi potrzebna gorzej jak bym nie znalazła spodni .. Zamknęłam ostrożnie drzwi ,żeby nie obudzić śpiącego chłopaka . Zeszłam schodami do frontowych drzwi . Otworzyłam je i zobaczyłam ulewę . Deszcz był niesamowicie duży . Teraz bez bluzy nie dam rady . Wróciłam się do pokoju Matthewa i zaczęłam szukać po podłodze mojej zguby .

-Tego szukasz ?-spytał uśmiechnięty . Zakładał spodnie , jedną ręką zapinał rozporek a drugą trzymał moją bluzę .

-Tak , dzięki -powiedziała chwytając za bluzę i szybko wyszłam z pokoju . Nie chciała z nim gadać . No na razie , dokąd nie przemyślę sobie wszystkiego . Założyłam szybko bluzę i wyszłam z domu zanim zdążył coś powiedzieć . Wracałam do domu w biegu , aby chociaż trochę oszczędzić sobie ulewnego deszczu . Gdy weszłam do domu byłam cała przemoknięta . Nikogo już nie było w domu . Pewnie już wszyscy są w pracy , a ciocia przez cały czas myślała że jestem u siebie w pokoju.. Weszłam do swojego pokoju zdjęłam mokre ciuchy i rzuciłam na podłogę .Przebrałam się i ułożyłam się na łóżku . Zaczełam o tym wszystkim rozmyślać ,ale zmorzył mnie sen . Obudziła mnie Beti wchodząca do mojego pokoju. Spojrzałam przez okno już nie było widać żadnych śladów porannej ulewy a na dworze świeciło mocno słońce jak to LA .

-Gdzie byłaś dzisiaj w nocy ?-spytała mnie siostra zamykając za sobą drzwi . Kurde !! Myślałam ,śe nikt się nie domyślił .

 -Spokojnie ,nie wydam cię cioci .-powiedziała a ja poczułam wielką ulgę .

 -U kolegi i właśnie my .. -Boże Mer ! Ile ty masz lat ,żeby się ..

 -No a ile ty miałaś ! Pamiętaj o tej nocy kiedy ja cię kryłam ! A ty miałaś niecałe 16 !!-przerwałam jej . Zrobiła się cała czerwona .

-Pozatym to nie był mój pierwszy raz i ty dobrze o tym wiesz -dodałam .

 -No wiem wiem , ale zrozum że to już instynkt . Ja po prostu się o ciebie martwię .

 -Nie trzeba . Dam sobie radę -powiedziałam i uśmiechnęłam się do siostry.Odwzajemniła uśmiech i przytuliła się do mnie .

-Jak coś to zawsze możesz na mnie liczyć .

-Wiem , ale muszę sama to sobie wszystko  przemyśleć.

  -Jak chcesz -powiedziała i powili już zaczęła wychodzić z pokoju . Już była przy drzwiach gdy nagle odwróciła się do mnie .

 -Aaa i weź zrób coś z tymi ubraniami . Nie mam pojęcia jak twoje ciuchy osiągnęły taki stan ,ale będą jeszcze w gorszym jak ich nie wrzucisz do pralki .-powiedział wzkazując na mokre ubrabia pożucone przez emnie rano.

-Jasne , już biorę się za to -powiedziałam a Beti wyszła z pokoju .Poszłam do pralni i po kolei wszystko wrzuciłam do pralki , gdy miałam już wrzucać bluzę poczułam że coś jest w kieszeni . Włożyłam rękę i wyjęłam z niej  mały przezroczysty woreczek , a w nim był biały proszek . Jeszcze się do końca domyślałam co to jest ,więc otworzyłam i lekko powąchałam . Cholera jasna , to była heroina !!!!
----------------------
Nom .. no to jest już 15 !!!!
Dziękuję Wam za komentarze :D i zachęcam
do dakszego komentoania :D :D :D :D
Dokończyłam już tą sprwę z Sahrą , Jendenem i Justinem :D i już normalnie
Mer jest naratorem ,chociaz czasami mogą się wepchnąć inni nartorzy :P
A tak wgl ,jak Wam się podoba rozdział ???

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 14

****Sarah****

To już trwa tydzień .Nie odzywałam się do swojej najlepszej przyjaciółki tydzień .Cały tydzień . Może to wydawać się dziwne ,że tydzień a ja tak dramatyzuje .Po prostu nie jestem do tego przyzwyczajona . Odkąd poznałam Mer byłyśmy nie rozłączne . Nawet jak się przeprowadziła do LA gadałyśmy godzinami przez sekypa .Nie było takiego dnia ,abyśy nie rozmawiały . Teraz nie rozmawiałam z nią przez cały tydzień !!!

-Dobrze się czujesz ?-spytał z troską Justin wyrywając mnie z zamyślenia .Właśnie wracaliśmy z lodziarni.Nie mogłam pójść z Jendenem bo miał jakieś sprawy do załatwienia z ojcem .

-Tęsknie za nią -powiedziałam drżącym głosem .

-Tak jak my wszyscy -powiedział . Wiedział o kogo mi chodzi. Czami rozumieliśmy się bez słów . Wiedział co mnie dręczy i nie daje mi spokoju . Bardzo dobrze mnie rozumiał . Był moim najlepszym przyjacielem a Mer najlepszą przyjaciółką .Tak za nią tęskniłam ..Po moim policzku przemkneła pojedyńcza łza . Justina ją szybko ztarł i mocno mnie przytulił .

-Wszystko się ułoży -powiedział mi cicho do ucha .

-Ymhymm-przerwał nam jakiś znajomy głos .Odwróciłam głowę , a przed nami stał Jenden .

-Ooo i udało ci się wszystko pozałatwiać z ojcem ?-zapytałam wychodząc z objęć Justina przechodząc w objęcia mojego chłopaka .

-Wszystko udało się pozałatwiać -powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło .

-A jak tobie minoł dzień ?

-Hymmm...dobrze .Właśnie wracaliśmy z Justinem z lodziarni , ale tak szczerze to zjadłam by jeszcze jednego . Co ty na to ?-zapytałam z uśmiechem .

-Haha , jasne . Czyli idziemy jeszcze na lody.

-Idziesz z nami ?-zapytałam się Justina .

-Ja nigdy nie odmawiam lodom -powiedział uśmiechnięty .Szliśmy z jakieś 5 min a potem ja poszłam do sklepu po lody dla siebie i chłopaków .

****Justin****

Sarah zostawiła nas samych i poszła po lody .

-Mógł byś się nie przystawiać do mojej dziewczyny -powiedział oschle Jeden do mnie .

-O co ci chodzi ?? Jesteśmy przyjaciółi

-Widze jak na nią patrzysz i jak się do niej kleisz .

-Ogarnij się człowieku !!Co ci odwala ?! To już nie można się przytulić i powiedzieć że wszystko będzie dobrze . Lepiej sam zauważ jak ona się teraz czuje po stracie przyjaciółki , a nie wymyślasz sobie chistoryjki ...-powiedziałem i akurat doszła do nas Sarah . Na szczęście nic nie słyszała .

-Proszę bardzo -powiedziała uśmiechnięta i podała nam lody .Wziołem swojego i kątem oka zobaczyłem ,że chłopak Sahry patrzy na mnie morderczym wzrokiem .

****Meredith****

Siedziałam w salonie u Matthewa i oglądaliśmy jakiś film .Jego rodziców nie było w domu . Wyjechali gdzieś razem na weekend i Matthew został sam w domu . Ostatnio dużo czasu spędzamy razem , ale on nie mógł zastąpić moich przyjaciół . Poprawka-moich byłych przyjaciół . Wydarłam się na nich i już pewnie nie chcą mnie znać . Za mocno wtedy zareagowałam . Byłam wkurzona na nich ,że tak się czepiają Matthewa ,a najbardziej Liam . Nie wiem co w niego wstąpiło . Teraz za nimi tęskniłam .Najśmieszniejsze jest to ,że Liam najbardziej zawinił ,a za nim najbardziej tęsknie . Już po prostu nie wiem co mam o tym mysleć ...Co noc teraz męczą mnie koszmary , nie wysypiam się i już nie wyrabiam . Dobrze , że chociaż mam Matthewa .

-Nie znudził ci się ten film ?-zapytałam go . Siedział i podpierał ręką twarz ,a oczy już mu się zamykały .

-Nie no skądże -powiedział przeciągając się , a ja się zaśmiałam .

-No to może się przejdziemy ?-zapytałam .

****Sarah****

Był już wieczór .Na plaży była urządzana jakaś impreza , więc postanowiliśmy wszyscy tam pójść .Niestety Jenden musiał znowu gdzieś jechać z ojcem . Współczuje mu jego ojciec korzystając z okazi ,że jego syn 2 miesiące będzie mieszkał z nim w domu ciągał go po różnych uniwerstytetach . Chce aby po liceum poszedł na medycynę . Stara się ze wszystkich sił go namówić , ale na marne . No cóż . Jenden nie powie mu prosto w oczy . Nie sprawił mu takiej przykrości , więc jeździ z nim tak w tą i we w tą .Wracając do tematu Jeneden miał się trochę spóźnić na tą imprezę więc poszłam z Justinem .

-Sarah !!!-krzyknął kiedy byliśmy w połowie drogi .

-Co ?

-Patrz tam !-powiedział prawie piszcząć i wskazał mi jakieś mjejsce ręką .

-No o co ci cho...-urwałam w połowie słowa . Przed nami stał nowy sklep ze słodyczmi . Całay zapchany różnymi słodkościami ,których jeszcze nie zasmakowaliśmy . W całaym LA objechaliśmy razem wszystkie sklepy ze słodyczmi . A tu przed nami stało oto nowiutkie cudo !!

-Wbijajamy !!!-krzyknełam głośno i mało się o siebie nie zabijając wbiegliśmy do sklepu . Kupiliśmy 2 opakowania czekoladowych ciastek , 4 ogromne lizaki i 5 długich żelków . Troche mu nie starczyło kasy ,więc dorzuciłam większą połowe . Gdy doszliśmy do plaży dojadaliśmy ostatniego żelka .

-Najlepszy żelek jaki jadłem w życiu !-powiedział zachwycony Justin .

-Zgadzam się w 100 % .

-No wreście jesteście. Gdzie wy byliście ? -zapytał nas Colin .Nie zdążyliśmy odpowiedzieć bo Jane zaczeła coś muwić .Liama nie było na plaży -od tygodnia wogóle go nie widzieliśmy . Nie odbierał telefonów ani nie chciał nas wpuszczać do domu .

-No niee , a wy znowu żrecie jakiś syf -powiedziała Jane .

-No tylko nie syf !!-powiedziałam obużona .

-Sarah nie przejmuj się . Ona jest zazdrosna . Jecie tego kilogramami i wogóle nie tyjecie ,a ona nie może sobie na takie coś pozwolić -powiedział Colin .

-Czy ty właśnie sugerujesz ,że jestem gruba ?!-powiedziała z morderczym wzrokim Jane .Dziewczyna była bardzo szczupła tylko Colin jak chciał jej troche przypiec . Zresztą jak zawsze .

-Nie no cooo tyy -powiedział przeciągając sylaby Colin .

-Colin, do cholery jasnej nie wkurwiaj mnie .-powiedział wkurzona . Potem Colin zaczoł ,,kaszleć'' a coś z pomiędzy tego ,,kaszlu '' dało się zrozumieć <grubas> .Jane zaczeła go gonić wściekła .

-No i teraz oberwie -powiedziałam dokańczając żelka .

-A tak wogóle to dziękuje .Bez ciebie nie zjadłbym tych przepysznych żelków -powiedział usmiechnięty .

-Nie ma za co -powiedziałam odwzajemniając uśmiech a on pocałował mnie w policzek .Gdy już się odemnie oddalił uderzyła go w twrz czyjaś pięść . Justin leżał na pisku twrzą odróconą ku ziemi .Ciężko się podniosł . Z jego noca leciała stróżka krwi .Otarł ją szybko i spojrzał na napastnika , a ja razem z nim . Nie wierzyłam własnym oczom . Tym napastnikiem był Jenden .

-Odbiło ci ?! -wrzasnełam na Jendena i podeszłam do Justina sprawdzić czy mu nic nie jest .

-On się do ciebie ciągle klei -próbował się wytłumaczyć chłopak .

-Do cholery jasnej ! On mnie pocałował tylko w policzek . To symboliczny znak !

-Byłem zazdrosny i nie wytrzymałem .

-Zazdrosny ?! Rozumiem jak bym się z nim lizała , ale kurwa to był pocałunek w policzek !!

-Sarah..

-Wiesz co ma dość . Byle jaki facet się na mnie spojrzy na ulicy i już jesteś zazdrosny !

-Ale ten skurwiel sobie zasłużył -powiedział wkurzony .Wtedy moje zdenerwowanie osiągneło maxymalny poziom .Podeszłam do niego na tyle blisko ,że nasze twrze dzieliło kilka centymetrów.

-NIGDY NIE OBRAŻAJ MOICH PRZYJACIÓŁ -powiedziałam każde słowo wyraźnie .

-Rozumiesz , nigdy !! Z nami koniec !-wrzasnełam i uciekłam z plaży kierując się do domu .Gdy byłam już w domu szybko wbiegłam do pokoju i zamknełam drzwi na klucz , rzuciłam się na łóżko i zaczełam płakać .

-Sarah ?-zapytał zadyszany Justin . Widocznie musiał biec za mną .

****Meredith*****

Poszliśmy się przejść na plaże . Akurat trafiliśmy na imprezę . Nawet trochę potańczyliśmy . Ogólnie dobrze się bawiłam , ale potem dostrzegłam Sahre z Justinem zajadających żelki . Potem dołączyli do nich Jane i Colin . Śmiali się i wygłupiali i ciągle chodziły mi mysli po głowie typu jak za nimi strasznie tęsknię i jak bardzo chciałabym być wśród nich jak dawniej .Zrobiło mi się strasznie smutno ,więc poprosiłam Matthewa abyśmy poszli już do niego do domu .Przez całą drogę milczałam .Gdy dotarliśmy do domu chłopaka poszliśmy do jego pokoju . Tam usiadłam ciężko na łóżku i schowałam twarz w dłoniach .

-Co się stało ? Przez całą drogę nic nie muwiłaś ...-powiedział Matthew dosiadając się do mnie .

-Nie mogę na nich patrzeć. Jak się razem świetnie bawią i już mnie nie potrzebują -powiedziałam ze smutkiem w głosie odkrywając twarz .

-Ale teraz masz mnie i już ty ich nie potrzebujesz -powiedział patrząc mi w oczy a ja spojrzałam w jego .

-Zawsze możesz na mnie liczyć -powiedział a nasze twarze już dzieliły milimetry .Przybliżył twarz jeszcze bliżej mojej aż w końcu dotknoł wrgami moich .Napoczątku był to delikatny pocałunek aż zaczeły się robić coraz śmielsze , a potem namiętne .Zaczął błądzić ustami po mojej szyi i dekolcie . Zdjoł mi bluzkę a ja rozpinałam mu koszulę obdarowując go pocałunkami po torsie . Jeszcze raz wbił mi się długo w usta a ja rozpiełam rozporek jego spodni ...
---------------------
No , więc gorąco dziękuje za pozostawine komentarze :D
Jesteśie BOSCY !!!!<3
Jak myslicie co się stanie z Sahrą i Jendenem a co najważniejsze Meredith i Matthewem ??
Czekam na wasze opinie rozdziału :D Jak wgl Wam się podoba itp . ^^
Proszę Was komentujecie !!!!Usunełam ten kod z tymi literkami ,żeby Was nim nie męczyć 

podczas dodawania kom. Teraz jeszcze mniej czasu Wam to zajmie :D
Pozdrawim wszystkich czytekników : ******

 

piątek, 30 marca 2012

Rozdział 13

****Liam****

Dziewczyna wpadła pluskiem do wody . Zaczołem się śmiać i myśleć jaką będzie miała mine jak się wynurzy . Najprawdopodobniej będzie chciała mnie ,,zabić '' no ,ale to zaczyna się robić wkurzające , jak dziewczyny nie mają zamiaru wejść do wody bo zniszczą sobie fryzurę , albo zniszczą makijaż . Troche mnie to dziwiło ,że Meredith też miała takie podejście do wody jak te dziewczyny z toną tapety  na twarzy . Bo ona była inna..

Rozejrzałem się po morzu . Dziwne ,że się jeszcze nie wynużyła . Trochę zaniepokojony zaczołem sobie analizować cały przebieg tego wrzucania do wody . Była przez cały czas spięta ,przechodziły ją dreszce i miałem wrażenie ,że zaczeła dużo szybciej oddychać . Wcześniej jakoś nie zwróciłem na to uwagi . Po prostu myślałem ,że chce się wymigać od małej kapieli w morzu . Teraz wszystko sobie uświadomiłem . Zawsze obok wody zachowywała ogromną ostrożność . Przy basenie u niej , albo na imprezie u Scarlet z której wybiegła po tym incydencie z Charlim . Nie chciała wogóle o tym mówić , zawsze szybko i sprawnie zmieniała temat . To wszystko jakoś musiało się łączyć .Nigdy nie podchodziła do wody bo wiązała jej się z jakimisprzykrymi doświadczeniami . Ona przez ten całay czas śmiertelnie się bała...

-Co ja zrobiłem..-powiedziałem szeptem i szybko wskoczyłem do wody .Zaczołem się rozglądać pod wodą , ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć .Bałem się ,że właśnie ją staciłem . Przed oczmi ciągle stawała mi jej twarz . Za drugim zanużeniem zauważyłem opadające na dno ciało . Jak najszybciej podpłynołem i wyciągnołem ją obejmując w tali . Wynurzliśmy się w miejscu gdzie nawet ja nie miałem dna . Trzymałałem ją mocno obejmując . Ona trzymała się mnie jeszce mocniej i przez cały czas płakała .Boże co ja zrobiłem ...

-Zabierz mnie staąd szybko -powiedziała przez ciężki płacz .Szybko podpłynołem z nią na grunt , wziołem ją na ręce i szybko pobiegłem w strone plaży . Tam ostrożnie położyłem ją na piasku . Przez cały czas nie mogła opanować płaczu , za każdą jej łzą czułem jakby mi rozrywało serce .

****Meredith****

Wreście znalazłam się na lądzie . Czułam się tu bezpiczniej ,ale i tak nadal czułam jakbym się dusiła znajdując się głęboko pod wodą . Nie mogłam opanować płaczu . Już dawno opuściłam to straszne mijsce jednak nadal nie mogłam zapomnieć tego ogromnego strachu .

Liam podał mi ręcznik . Wziełam go od niego i okryłam się nim nadal płacząc .

-Meredith ..Ja cię bardzo przepraszam . Ja nie wiedziałem ...-powiedział smutnym głosem i połążył mi rękę na raminiu.

-Nie dotykaj mnie !!! -wrzasnełam.Cofnoł rękę .

-Mere..-już nie dokończył ,ponieważ mu przerwałam .

-Już nawet się nie odzywaj !

-Przepraszam..

-Idź stąd ! Nie chce cie już widzieć !

-Jak chcesz -powiedział cicho z opuszczonoł głową .

-No zjeżdżaj !!!-wrzasnełam perzez łzy .Ruszył się wreście z mjejsca i poszedł .Już nie płakałam spowodu tej całej afery z wodą . Tylko dlatego ,że ufałam mu . A on zniszczył te zaufanie w trakcie 10 min . Odnowił moje najgorsze wspomnienia i dodał do nich dzisiejszy dzień . Już nie chce go znać ...

-Co się stało ?-spytał znajomy głos .Podniosłam głowe i zobaczyłam Matthewa .

-Nic -opowiedziałam krótko wybuchając znowu płaczem .Przysiadł się do mnie i objoł mnie ramieniem .

-Chyba ci jednak nie uwierze -powiedział mi słodko do ucha .

-Bo Liam ..-przerwałam nie chciałam już nic mówić .

-Nie przejmuj się nim -pocieszał mnie Matthew a ja się w niego wtuliłam.

Nie spałam tej nocy dobrze .Jak udało mi się zasnąć to odrazu nękały mnie koszmary i budziłam się z krzykiem .Za każdym razem śniło mi się to samo . Za każdym razem ,za każdym... Spojrzałam za zegarek była 4 w nocy . Nie mogłam zasnołć . Postanowiłam zaczrpnąć świerzego powietrza . Wyszłam na na balkon .Odrazu orzeźwiło mnie chłodne powietrze . Wziełam głęboki oddech . Spojrzałam w niebo -była piękna gwieździsta noc . Rozejrzałam się po ogrodzie . Wszystko piękiej wyglądało w blasku kziężyca . Po pewnym czasie mój wzrok padł na basen . Woda stał nie ruchomo . Coraz bardziej wpatrywałam się w wode jakbym miała tam znaleźć coś cennego . Nagle zawiał mocniejszy wiatr . Włosy latały mi we wszystkie strony zasłaniając twarz a woda gwałtownie się poruszyła . Jakby czegość chciała...

,,Wszędzie była ciemność- jedna nieograniczona ciemność. Spadadłam na dno i widziałam tylko kilka ulatniająjących się ostatnich bąbelków powierza na demną .Było mi strasznie zimono , choć teraz już mi to nie przeszkadzało . Nic teraz nie czułam . Wcześniej tak,owszem . Najpierw była panika . Potem nie miałam juz sił , więc sie poddałam . Opadałam i czułam strach . Teraz jednak nic nieczuję . Obraz się rozmazuje i koniec .....''

Na ułamek sekundy znalazłam się w jeziorze.Krzyknełam i szybko wróciłam do pokoju . Zatrzasnełam drzwi i zsunełam się po nich .Położyłam się na podłodze .Policzkiem dotykałam zimnej podłogi i zaczełam cicho płakać .

Obudziłam się rano na podłodze . Wstałam cała oboloła . Spojrzałam na zegarek było po 11 . Ubrałam się , a potem zeszłam na dół . Ciocia malowała a Paul jej towrzyszył obejmując ją od tyłu . Nie byłam w najlepszym chumorze lekko mówiąc ,więc stwierdziłam że może spróbuję się odpręzyć . Wziełam kilka kartek z mojego pokoju ,złapła za ołówek i zaczełam szkicować . Faktycznie , trochę się odprężyłam . Po 40 min rysowania spojrzałam się na rysunek . Dopiero teraz zauważyłam ,że nie świadomie przez cały czas rysowałam morze . Wkurzyłam się znotłam rysunek i ze złością rzuciłam nim o ścianę . Potem usłyszałam dzwonienie dzwonka do drzwi . Był to pewnie Matthew . Umuwilismy się wczoraj na spacer .Tylko ,że umuwieni byliśmy na 16 ! Ten czas nie mógł tak szybko lecieć . Spojrzałam na zegarek . Było po 16 !! Boże jak ten czas szybko leci . Zbiegłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi . Nie myliłam się , stał w nich Matthew .

-Jak się czujesz ? -spytał zatroskany .

-Może być -powiedziałam nie przekonując go .

-To co idziemy ?-spytałam wymigując się od jakich kolwiek pytań na moj temat .

-Jasne -powiedział usmiechnięty . Powiedziałam cioci ,że wychodzę i wyszliśmy przed dom . Akurat przed nami z drugiej strony chodnika wyszła moja paczka .Nie było w śród nich Liama. Odrazu podbiegła do mnie Sarah

-Czemu nie odbierasz ??-spytała zdenerwowna .

-Mam wyładowaną komórkę -skłamałam .Nie odbierałam bo nie miałam ochoty z nikim rozmawiać ,ale Matthew wczoraj bardzo mi pomógł więc się zgodziłam .Nie chciałam mu odmawiać po tym co dla mnie zrobił . Wtedy dostałam sms-a i wszyscy to usłyszeli .

-Jak możesz kłamać -powiedziała zła Jane.

-Po prostu z nikim nie chce teraz gadać !-odciełam jej się .

-Ale z nim chcesz !-krzykonoł Colin wskazując na Matthewa .

-On chce mi pómuc- powiedziałam wściekła przez zaciśnięte zęby .

-A my nie !!-wydarł sie Justin. Wtedy podszedł do nas Liam .

-Mieliście na mnie zaczekać..-powiedział nie dokańczjąc Liam .

-Co on tu robi !?-powiedział wściekły Liam spoglądając na Matthewa .

-Meredith woli go niż nas -poiwiedział Colin .Liam podszedł do Matthewa i szarpnoł go za koszulke i przycisnoł do pobliskiego drzewa .

-Spróbuj się do niej zbliżyć ..-powiedział Liam przyciskając mocniej Matthewa do drzewa .

-To co ?!!-zapytałam wściekła . Odepchnełam Liama od Matthewa bo mi się nie opierał .

-Wiecie co ?! Tak , wole go od was !!!-krzyknełam .

-Odpirdolcie się odemnie !!!-jeszcze głośniej krzyknełam. Wziełam Matthewa za ręke i odeszliśmy od nich w przeciwnym kierunku .
-----------
1)No ja poprostu Was pozabijam !!!
wchdodzicie na mojego bloga i z kazdym rozdziałem mam mnóstwo
wyświetleń , ale komentarz tak strasznie trundo zostawić !!
To ci zajmie pare minut a dla mnie to bardzo bardzo WAŻNE !!!
2)Dziękuję gorąco za wszystkie pozostawione komentarze !! :D
Nawet nie wiecie jak jestem Wam wdzięczna !! :D :D
3)No i co do rozdziału .
Jak Wam się podoba ???
Co najbardziej , co najmniej ?
Jak są jakieś nie jasności to śmiało pytajcie :D

Dość krótki bo wrednoty nie komentujecie ...
Pozdrawiam :***

środa, 28 marca 2012

Rozdział 12

Wreście dotarliśmy do zatłoczonego lotniska . Wreście bo jakoś nie mogliśmy dotrzeć .Powodem była oczywiście Justin i jego zamiłowanie do słodyczy . Mieliśmy trzy przystanki :na lody , gofry a potem na sheka . Co dziwne najbardziej popędzała go Sarah ! Tak , właśnie Sarah , która kocha różne słodkości nad życie . Już naprawde nie mogła się doczekać spotkania z Jendenem . Wracając do tematu to staliśmy jak już wspomniałam w grupce na lotnisku rozgladając się za wysokim brunetem . Najbradziej nie cierpliwa była Sarah . Chodziła we wszystkie strony i wyginała szyje w wszystkie możliwe pozycje szukając wzrokiem Jendana .

-No gdzie on jest ..-powiedziała zniecierpliwiona Sarah .

-Napewno niedługo przyjdzie -powiedział Justin kładąc rękę na plecach Sahry pocieszając ją . Uśmiechneła się do niego i popatrzyli sobie nawzajem w oczy . Po paru sekundach nasz wzrok padł na chłopaka Sahry . Jenden szedł w naszą strone ciągnoł za sobą swoją walizkę . Stanoł przed nami uśmiechnięty ,a gdy zobaczył Sahre jego twarz zawiatała jeszce większy uśmiech .Dziewczyna wyrwała się Justinowi i wpadła w objęcia Jendena . Spojrzeli sobie głęboko w oczy i delikatnie się pocałowali .

-No wreście myślałam , że nie przyjedziesz -powiedziała słodko Sarah .

-No coś ty do ciebie ?! Do ciebie na koniec świata -powiedział uśmiechnięty i szybko pocałował dziewczynę .

-No dobra , a my ?-przpomniałam o nas Jendenowi .

-A no tak ! Cześć wszystkim- powiedział Jenden nadal obejmując Sahre .Przywitaliśmy się z nim .

- Sarah nas poprosiła ,żebyśmy jej potowarzyliśmy na lotnisku . Misja wykonana ! -powiedział Colin .

-No , a teraz idzcie sobie gdzie chcecie . Ja po tym całym dniu włączjąc naszą ,,małą '' bitwe jestem padnięta-powiedziała Jane .

-My idziemy , a wy róbcie sobie co chcecie gołąbeczki -powiedziałam ,a wszyscy mi przytakneli .Sarah z Jendenem najprwdopodobniej pojechali do domu ojca Jendena bo tam będzie mieszkał przez najbliższy czas . Reszta nas wracała wolnym krokiem do domu .

-Trrrzzzzt .. bum ..para-ra -wydał z siebie jakieś dziwne dźwięki Colin .

-Ej , co ci ?-spytała podejrzanie Liam .

-Właśnie wyczerpałem swój dobowy zapas energi -powiedział Colin siadając na środku chodnika .Spojrzeliśmy się na niego jak na wariata , ale potem sami stwierdzilismy ,że jesteśmy wykonczeni po tej bitwie ,a potem po sprzątaniu i wogóle po całym dniu ,więc się do niego przysiedliśmy . Tak ! Siedzieliśmy po turecku oprci o siebie bo jak to ujoł Colin ,,właśnie wyczerapałem swój dobowy zapas energi '' .Ludzie raczej nas omijali ,ale w większość posyłała nam pełne zdziwnia spojrzenia , a nam już było wszystko jedno . Machaliśmy im wyszczerzając się do nich , albo robiąc z siebie jeszcze większych idiotów robiliśmy głupie miny .

-Zaraz chyba zasne -powiedział Liam zmęczonym głosem .

-No to ja przyłącze się do ciebie -powiedziała Jane zamykając oczy .

-Ale warto było -powiedział szczerząc się Colin .

-Najlepsza bitwa wszech czasów -powiedziałam z zachwytem .Potem wreście wstaliśmy . Po jakimś czasie zauważyliśmy stoisko z mega dłuuugimi żelkami . Nagle zrobiłam się głodna widząc te słodkości .

-Żelki !!-wydarłam się .Wszyscy pobiegliśmy do stoiska oprócz Justina .

-Justin ! Żelki ! Niesłyszałeś ?!-zdziwił się Liam .Dopiero teraz sobie uświadomiłam ,że od opuszczenia lotniska jeszce ani razu się nie odezwał .

-Ja chyba dzisiaj zpasuje -powiedział przymulony . Wszyskim opadły szczęki . Justin nie miał zamiaru zkorzystać z takiej okazi . Normalnie był by pierwszy przy stoisku i połowe by wykupił !!!

-Justin , co się stało ?-zapytałam .

-Nic , spotkamy się jutro -powiedział ponuro i poszedł sobie .Jeszcze przez 5 min gapiliśmy się w to miejsce gdzie przed kilkoma  minutami stał Justin . Stwierdziliśmy , że musi sobie pewne rzeczy przemyśleć , więc zostawilismy go w spokoju . Kupiliśmy sobie po żelku , pochodziliśmy sobie jeszce z 30 min i porozchodziliśmy się do domów . Każdy była troche przygnębiony zachowaniem Justina . Najgorsze było w tym ,że nie wiedzieliśmy o co mu chodzi i nie możemy mu pomuc .

Rano obudziły mnie jakieś wrzaski z ogrodu . Nie mogłam przez je spać . Zakryłam gołowę poduszką i prosiałam ,żeby te straszne dzwieki ustąpiły ,ale moje proźby nie zostały wysłuchane . Wygramoliłam się z łóżka i pobiegłam na swój balkon . Wyjrzałam na ogród . Na wodzie w basenie unosił się lekko nadmuchany materac , a na nim leżała Beti i słuchała muzyki . Oczywiście przy tym musiała śpiwać . Te wrzaski i dźwięki nie do zniesienia to była moja ukochana siostrzyczka , której śpiewanie nie szło tak dobrze jak projektowanie ciuchów .

-Beti ! -krzyknełam , ale ona nie zwróciała uwagi .

-Ucisz się wreście ! -znowu się wydarłam . Zero rekacji . Wogóle mnie nie złyszała .Zeszłam szybkim krokiem na dół ,a potem wbiegłam do ogrodu . Moja siostra nadal sie wydzierała jak opętana , lecz teraz była do mnie odwrócona tyłem i mnie nie widziała .

-Litości !-wrzasnełam . Znów nie zareagowała . Do głowy wbił mi się podstępny pomysł . Znajdowała się dość blisko krawędzi basenu ,więc odważyłam się podejść bliżej wody . Podkradłam się do niej od tyłu chwyciłam za materac i wykręciłam go zgrabnym ruchem . Beti wylądowała pod wodą . Szybko się wynurzyła ,wyszła z basenu ociekająca wodą  . Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem . W tej chwili pomyślałam ,że to jednak nie był za najlepszy pomysł .Zaczełam uciekać a ona biegła  za mną . Najpierw okrążyłyśmy dom z 3 razy potem wbiegłam do salonu , przebiegłam przez kuchnię do korytarza . Tam zawitał mnie uśmiechnięty Liam .

-Cześć , idziemy na pl...-nie dokończył bo szybko chwyciłam go za ręke i pociągnełam w strone mojego pokoju . Za nami biegła wkurzona Beti . Gdy tylko wbiegliśmy do mojego pokoju szybko zamknełam drzwi i zastawiłam je krzesłam . Oparłam się ciężko  o ściane . Do drzwi dobijała się Beti . Waloąc w nie i krzycząc coś o zepsutej fryzurze . Potem usłyszałam zbieganie ze schodów . Wbiegłam na balkon i dostrzegłam w ogrodzie moją siostre . Zebrała swoje rzeczy , a potem zadzwoniła jej komórka . Gadała po francusku czyli jakieś sprawy z pracy . Dobrze znałam francuski bo często przyjerzdżałam do Beti odwiedzić ją w wakacje . Ztego co zrozumiałam to właśnie komuś powiedziała ,że za 5 min będzie . Czyli pewnie dzwoniła jej klijentka i teraz jedzie do pracy . Całe szczęście . Te drzwi długo by nie wytrzymały ..Spojrzałam na Liama .Uśmiechnięty bardzo uważnie mi się przyglądał .

-Co ?-spytałam zdziwona jego zachowaniem .

-Nie wiem co tu się dzieje , ale wiem że uroczo wyglądasz -powiedział Liam . Spojrzałam na siebie . Zarumnieniałam się . No tak !!! Byłam jeszcze w samej piżamie . Czyli w przudłygiej bluzce ,która ledwo sięgała mi za tyłek .Naciągnełam bluzkę niżej .

-To jest odpowiedni moment ,abyś sobie poszedł -powiedziałam zażenowana .

-Ale ..

-Nie ma żadnego ,,ale ''-powiedziałam i wypchnełam go z pokoju . Szybko się przbrałam i wyszłam z pokoju zastając Liama .

-Odrazu lepiej -powiedziałam zamykając drzwi .

-Jak dla mnie mogłaś zostać w tym co miałaś jakieś 10 min temu na sobie -powiedział Liam z łobuzerskim uśmiechem na twrzy .

-No to jesteś w tym osamotniny -powiedziałam i wypiełam mu język . Zeszliśmy na doł i tam zjadłam szybko śniadanie.Powinien to być raczej obiad bo była 14 ,ale w moim przypadku właśnie jadłam śniadanie   . Okazało się , że Liam tu przyszedł wziąć mnie na plaże . Pozostali pewnie już dawno wylegiwali się na słoneczku .Szybko zgarnełam potrzebne rzeczy i poszliśmy  . Byli już tam Jane , Colin i Sarah z Jendenem . Ich rzeczy były rozłożone na gorącym piasku , a oni sami grali w siatkówkę .

-Hej ! -krzyknełam do nich wszystkich , a oni mi odkrzykneli .Rozejrzałam się po plaży .

-Nie ma Justina -stwierdziłam .

-Dzwoniliśmy do niego , ale za bardzo po wczorajszym dniu nie chcielismy się do niego wpychać do domu na hama -powiedział Liam przysiadając się do mnie .

-Ciekawe co się stało ?-powiedziałam . Nie zdążyłam się zastanowić bo właśnie dołączył do na Justin ! Nie wyglądał już na przygnębionego . Na jego twrzy teraz zagościł ogromny uśmiech . Zajadał loda i zbliżał się do nas .

-Już wszystko w porządku ?-dopytała się Liam .

-Ale co w porządku , nie wiem o co ci chodzi -powiedziała Justin jak gdyby nic .

-Przecież ..-zdziwiłam się .

-Jest ok -powiedział uśmiechnięty Justin dokańczjąc loda . Dziwne . Nie wiem już o co chodzi . Widocznie chciał udawać ,że nic się nie stało . Jak on to i my . Liam ze mną i Justinem dąłączyliśmy do przyjaciół grających w siatkówke . Potem oni powłazili do wody , a ja rozłożyłam sobie ręcznik i zamykając oczy zaczełam się opalać .

Gdy otworzyłam oczy oparłam się na łokciach i rozejrzałam się . Na plaży już nikogo prawie nie było . Wogóle zrobiło się już troche chłodniej . Wyjełam komórkę z rorby i spojrzałam na godz. Była 16:12 , musiałam zasnąć ! Jeszcze raz rozejrzałam się po plaży tym razem w znalezieniu jednego z moich przyjacioł . No nie wierze zostawili mnie tu samą ! Usiadłam i jeszcze uważniej się rozejrzałam . Wokół mnie nie było nikogo ani żadnych rzeczy . Spojrzałam w bok a obok moich rzeczy leżały zanjomy mi ręcznik . Czyli Liam gdzieś tu jeszce tu był . Wtedy zobaczyłam go wychodzącego z morza .

-Myślałam ,że mnie już tu zostawiliście -powiedziałam z wyrzutem .

-No co ty? Ciebie?!-powiedział porząsając swoimi lokami .Uśmiechnełam się .

-A gdzie pozostali ?

-Zgłodnieli i poszli na pizze . Mamy do nich dołączyć -powiedział . Spojrzałm w morze . Było dzisiaj wyjątkowo piękne , ale i tak za nic w świecie nie zamierzałam nawet podchodzic do niego na metr.

-Morze dziś pięknie wygląda -powiedziałam przyglądjąc ze strachem wodzie .

-No właśnie a ty jeszcze nigdy nie posmakowałaś naszego morza -zauważył Liam .

-I nie zamierzam -powiedziałam z poważną miną .

-Czemu ?-powiedział zdziwony i wzioł mnie na ręce . Zaczoł mnie nieść w kierunku poruszającej się delikatnie wody .

-Boże...Liam błagam cię odstaw mnie na plaże -powiedziałam . Serce zaczeło mi szybciej bić . Bałam się ! Starsznie się bałam . Chwyciłam się go  instynktownie  mocniej   .Byliśmy coraz bliżej wody .

-Przesadzasz

-Wcale nie . Proszę cię ..-powiedziałam bardzo cicho . Srach odjoł mi mowe . Już prawie nic nie mogłam wydusić . Chciałam się na niego wydrzeć , żeby mnie zostawił , szarpać się ! Chociaż trochę wykrzesać z siebie rzycia , ale ja nie umiałam .Gdy chłopak dotkonoł palcami wody aż zadrżałam . Wstrzmałam oddech . Nigdy w życiu tak się nie bałam . Chłopak wchodził coraz głebiej ,a ja zacisnełam paznokcie mocniej już pewnie wbijając mu je w skóre .

-Liam..-ledwo się odezwałam a po policzku poleciała mi łza .Byliśmy już na takiej głębokości że dotknełam palcem u nogi wody . Zaczeły mnie przechodzić nieprzyjemne ciarki ,a serce tak mi dudniło ,że myślałam że zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej .Tragicznie się bałam . Chłopak pewnie myślał ,że nie chce wejść do wody bo sobie rozmaże makijaż albo zniszczę sobie fryzurę . Źle myślał .. Ja przeżywałam tu istne piekło !!! Liam wzioł mocny zamach i wrzucił mnie na głęboką wodę . Musiał użyć dużo siły bo byłam do niego mocno przyklejona .

Zaczełam lecieć . Przez pare sekund unosiłam się w powietrzu , ale wydawało mi się jakbym leciała godzinami . Wpadłam do wody . Nie umiałam pływać ! Nigdy się nie nauczyłam przez tamto zdarzenie sprzed 6 lat . Automatycznie opadłam na dno .Powoli..Znalazłam  się nagle wspmnieniami nie w LA w bękitnym morzu z bajeczną pogodą . Tylko w zimnym , brudnym . ciemnym jeziorze . Tam gdzie już nigdy nawet wspomnieniami niechciłam wracać ..

,,Wszędzie była ciemność- jedna nieograniczona ciemność. Spadadłam na dno i widziałam tylko kilka ulatniająjących się ostatnich bąbelków powierza na demną .Było mi strasznie zimono , choć teraz już mi to nie przeszkadzało . Nic teraz nie czułam . Wcześniej tak,owszem . Najpierw była panika . Potem nie miałam juz sił , więc sie poddałam . Opadałam i czułam strach . Teraz jednak nic nieczuję . Obraz się rozmazuje i koniec .....''

Przed oczami stanoł mi najgorszy koszmar ..
------------------------
No i rośnie napięcie ,haha :D
Piszcie co sądzicie o 12 rozdziale . Starałam się nie
popełniać błedów ,ale napewno się jakieś znajdoł :/
Właśnie przed chwilką zkończyłam i odrazu daje^^
Dziękuje za wszystkie komentarze !!:D Zostawiliście
ich pod ostatnim 15 !!! Bardzo Wam dziękuje !!
Oby tak dalej :D Chciałabym jeszcze prosić o komentarze
jeszce raz xD Wszystkie ANONIMY ,które to czytają też !!

Tyle razy wchodzicie , a nie komentujecie :/
Bardzo proszę o komentarze ...
Pozdrawiam :****

poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 11

-Jak ty urosłaś maluchu !!-powiedziała ściaskając mnie Beti .

-No wypraszam sobie , maluchu ?!

-Nie mogę się przyzwyczić że już nie długo skończysz 17 lat ..-powiedziała w zamyśleniu .

-No a ja nie mogę się przyzwyczaić ,że mieszkasz na innym kontynęcie . Co cie sprowadza do Los Angeles panno Elizabeth ?

-Sprawy z paracy . Mam zlecenie od klijetki . Miałam wysłać jakiegoś pracownika ,ale zmieniłam zadanie jak sobie przypomniałam gdzie teraz mieszka moja sostrzyczka -powiedziała z uśmiechem na twarzy .

-Na ile zostajesz ?

-Nie wiem, zależy jak szybko wszystko pójdzie . Myślę ,że 2 tygodznie może więcej ,a tak wogóle nieźle sie tutaj urządziłyście -powiedziała do nas Beti rozglądajoc się po pokoju z rozszerzonymi oczmi .

-Mówie ci też byłam zaskoczona -powiedziałam , a po chwili z kuchni wyszedł Paul umazany w jakimś sosie .

-Panie ! Do stołu podano -powiedział Paul . Podeszła do niego ciocia i palcem przejechała mu po twarzy zbierając sos .

-To co dzisiaj jemy ?-zapytała ciocia Judit posmakowując sosu .

-Zobaczysz -powiedział Paul , wzioł ciocię na barana i pobiegł do jadalni .

-Oni tak zawsze ?-zapytała przez śmiech Beti kierując się ze mną do jadalni .

-Czy oni tak zawsze ? Czasami czuję się jakbym mieszkała z dodatkową  dwójką nastolatków -powiedziałam i akurat weszłyśmy do jadalni . Tam ciocia zdążyła zejść z Paula . Siedziała po turecku na krześle ,a on nakładał na talerze po kawałku jakiejs ryby . Miało to jakąś nazwe , ale nawet nie prbuje tego wymuwić bo boję się ,że połamię sobie język . Dla mnie po prostu jedlismy jakąś rybę w jakimś pysznym sosie .Pod koniec kolacji ciocia się zerwała z mjejsca , gdyż naszła ją niespodziwana , gwłatowna wena ,a Paul wyszedł z domu , ponieważ miał jakieś wezwanie z pracy .Ja z Beti pospszątałyśmy ze stołu a potem włozyłyśmy brudne naczynia do zmywarki .Pokazałam siostrze jej tymczsowy pokój , czyli nasz pokój gościnny . Rozpakowała walizkę a potem zrobiłyśmy dwie duże miski popcornu i jak za dawnych dobrych czasów razem z ciocią i Beti usiadłyśmy na kanapie przed telewizorem oglądając jakąś komedie .

Nastepnego dnia obudziłam się w doskonałym chumorze ,ponieważ w 100 % wreście , nareście wyspałam się . Zeszłam do salonu na kanapie siedziała cała piątka moich wariatów rozwalonych na kanapie i  ogladających jakiś film . No tak !! Dali mi się wyspać , ale i tak musieli mi się walić do domu . Gdy tylko mnie zaobaczyli z uśmiechem się przywitali .

-No nasza śpiąca królewna wstała -powiedział Liam .

-Nie dało się ich wywalić -powiedziała Beti wychodząc z kuchni z kubkiem kawy .

-No właśnie Mer twoja śliczna siostra chciała nas wywalić -poskarżył się Justin .

-Nie dziwie jej się -powiedziłam wciskając się między Sahre a Jane .

-No , ale byłam z nimi i Beti mnie jeszcze pamięta ,więc ..-powiedziała niedokańczjąc Sarah .

-Więc jest cacy !-krzyknoł wesoło Colin .

-,,Cacy'' ?! Skąd ty wytrzasnołeś ,,cacy ''-powiedziałam nie mogąc się przestać się śmiać .

-No co ?! Cacy to bardzo normalne słowo -powiedział obarżony , ale ja nie mogłam się przestać śmiać . Już mnie brzuch bolał .

-Ej , zróbcie coś ona się śmieje z mojego cacy !

-Colin jesteś dziwny a Mer jeszcze dziwniejsza . Najprościej się do was nie przyznawać -powiedziała Jane .

-Mer , ona jest dla nas wredna !-krzyknoł Colin .

-Ona zawsze jest wredna -powiedział Liam .

-Ale dzisiaj jej się oberwie -zdecydowałam . Z Colinem złapaliśmy za poduszki i zaczelismy gonić Jane po całym domu .

-Ja wychodze !!Zostajecie sami !-krzykneła Beti wychodząc z domu . Te nasze,, ukaranie'' Jane zkończyło się jendą wielką bitwą na poduszki . Nie mam pojęcia jak dołączyli do nas pozostali . Po prostu jakoś się stało . Wyczerpani po 2 godz. biegania stwierdzilismy ,że mamy dość . Największe szkody przy tym chyba poniosła Sarah , bo zmowu wylądowała za sprawą  Justina w wodzie (w moim basenie ).Dałam jej jakieś ciuchy do przebarnia i poszliśmy na sheka . Gdy szliśmy z shekami w rękach zadzwoniła moja komórka .

-Halo ?

-Meredith ! Już do domu ! -odezwała się zła Beti .

-Ale , co ja ..-jeknełam .

-Szybko zanim ciocia wróci z Galerii !

-No dobra już idę -powiedziałam niechętnie .

-Gdzie idziesz ?-zapytał Liam .

-Do domu , nie wiem czemu ,ale Beti chce mnie tam natychmiast .-powiedziałam . Pożegnałam się z nimi i szybko wróciłam do domu .

-Co się stało ?-zapytałam wchodząc do salonu . Wtedy zrozumiałam wszędzie było w pełno pierzu z poduszek . Był dosłownie wszędzie !Pozostałości naszej porannej bitwy . A po środku stała moja wkurzona siostra . Nie cierpiała bałaganu . Nie wiem jakim cudem wczesnieśniej mogliśmy tego nie zauważyć . Zaczełam się śmiać z Beti . Bajecznie wyglądała posród tego pierzu z tą jej wkurzoną miną .

-No i z czego się śmiejesz ! Jak ciocia to zobaczy wścieknie się !

-Czemu się wścieknę ?-zapytała ciocia akurat wchodząc do domu .

-Boże kochany ...

-Jestes zła ?-zapytałam troche zdziwiona .

-Nie no co ty . Właśnie naszła mnie wena !-powiedziała ciocia i ruszyła w kierunku swojej pracowni .Beti była pełna zaskoczenia .

-Ona nigdy się nie gniewa -wytłumaczyłam .

-A tak wogóle to ślicznie wyglądacie wsrod tego pierzu  !-krzykneła ciocia Judit z pracowni .

- Boże zapomniałam jak to mieszkać z ciocią-powiedziała Beti opadając na fotel .

-Beti , Beti co ten Paryż z tobą zrobił .. -powiedziałam śmiejąc się .

-Same dobre rzeczy-powiedziała i zarzuciła włosy do tyły śmiejąc się .

-Już nie pamiętasz co to zabawa -zarzuciłam jej .

-Oooo teraz , to przesadziłaś ! -powiedziała i walneła mnie poduszką .

-Osz ty !-wziełam poduszkę i oddałam jej .Ganiałyśmy się po salonie , aż przerwał nam Paul .

-O , nie dziewczyny litości ...-powiedził zrezygnowany Paul .

-Nie martw się kotku . One będą to sprzątać -powiedział ciocia wychodząc ze swojej pracowni .

-No mam nadzieje -powiedział Paul i pocałował ciocie .

-No to bierzcie się za sprzątanie -powiedział Paul .

-Ale ja nic nie zrobiłam . Te przyozdobienie salonu to wyłącznie wina Meredith , a ja mam pracę -powiedział Beti i już jej nie było .

-Miłego sprzątania -powiedziała uśmiechnięta ciocia wychodząc z Paulem .Zostawili mnie tu samą . Nie ciocia z Paulem i Beti . Tylko te łobuzy jedne nie dobre !!!!Jestem na nich wściekła !!Szybko chwyciałam za komórke i zadzwoniłam do Liama . Po paru sygnałach odebrał .

-Halo ?

-Ja ci dam halo ! Cała piatka ma być u mnie za 10 min ! Jak nie to porozrywam na syrzępy !!-wydarłam się i zakończyłam rozmowe .Usiadłam na fotelu , założyłam noge na noge i czekałam na nich . Po 7 minutach wszyscy wparowali zdyszni do domu .

-Oooo..-powiedział krótko Justin ,gdy zobaczył salon .

-Jak my to przegapiliśmy ?-zapytała Sarah.

-Już nawet nic nie mówcie ..-powiedziałam zażenowana .

-Nie będe tego sprzątać sama -powiedziałm stanowczo .

-No już , już nie denerwuj się . Złość szkodzi urodzie . Pomożemy ci-powiedziała Jane . Po tych słowach wzieliśmy się za robote . Po jakiejś pótorej godz. uporaliśmy się ze wszystkim i zmęczeni rozwaliliśmy się na kanapie . Jednak zabardzo to sobie nie odpoczelismy bo o 17 samolot Jendena ladował w LA ,a Sarah nas bardzo bardzo bardzo ładnie poprosiła żebyśmy pojechali z nią . No więc ruszyliśmy nasze zwłoki i pojechalismy na lotnisko.
--------------------------
Dziękuje za wszystkie komentarze :D !! Zachęcam was
wszystkich do komentowania nawet anonimy :D

Jak przeczytasz to SKOMENTUJ !!!!!Proszeeee to dla mnie BaRdO wAżNe ^^
i jeszce bardzo bardzo bardzo dziękuje za
ponad 1000 WEJŚĆ !!!!  Jesteście kochani ^^

piątek, 23 marca 2012

Rozdział 10

Było ciemno i dość chłodno . Na rękach pojawiła się gęsia skórka .Otarłam rękami twarz z wyschnietych łez .Wziełam głęboki oddech i rozejrzałm się . Wcześniej jakos nie zwróciłam uwagi gdzie jestem . O niczym nie myślałam . Po prostu biegłam przed siebie .Stałam na klifie . Spojrzałam w dół i zobaczyłam ogromną przepaść . Na dole potężne fale rozbijały się o skały z hukiem . Gwałtownie odsunełam się do tyłu w sutek czego wywróciłam się na zimny piach . Nie wiedziłam co ze sobą zrobić .. Zdjełam szpilki i położyłam obok siebie . Wyjełam wsuwki z włosów i je rozpuściłam . Jeszcze raz otarłam twarz i spojrzałam w morze . Te wpomnienia były takie realistyczne . Jakbym z nowu była w domu z tatą i Beti ... ale teraz już te czasy mineły i jest mi dużo łatwiej ,lepiej . Jednak wspomnienia zostaną i tak łatwo nie zniknom . Wziełam buty w rekę i ruszyłam w sronę domu . Jakoś udało mi się dojść na główną droge i potem szłam z 40 min na boso do domu . Gdy już byłam przed domem otworzyłam deliatnie drzwi i weszłam do domu . Szybko na palcach pobiegłam schodami do swojego pokoju . Mam nadzieje ,że ciocia mnie nie usłyszała bo nawet ona by się wkurzyła jakby wiedziła ,że wróciłam o 5 rano do domu . Gdy weszłam do pokoju ,pierwsze co zrobiłam to padłam łóżko i odrazu zasnełam .

**miesiąc póżniej ***

Spałam sobie smacznie w moim ciepłym łóżeczku aż tu ktoś po hamsku zdjoł ze mnie kołdre .

-Aaaaa !! Zimno -powiedziałam  zkulając się i chowając głowę pod poduszkę .

-Mer !!! Wstawaj ,nie możesz przespać całych wakcji !-powiedziała Sarah skacząc mi po łóżku .

-Ale wakacje ! Są po to ,aby też odpocząć .. więc daj mi pospać -oznajmiłam i rzuciłam w nią poduszką ,a ona zleciała z łóżka .  Jękneła ale przynajmiej moje łóżko nie rzucało się we wszystkie strony .

-Mer mam nadzieje ,że to nie było zamieżone . Bo wbrew pozorą twoja podłoga nie jest za wygodna -powiedziała , rzucając we mnie poduszką .

-No zbieraj się !! Nie możesz przegapić pierwszego dnia wakacji .-powiedziała mówiąc mi do ucha zachencająco .

-Mogę..-powiedziałam jeszcze bardziej wtulając się w poduszke .

-No nieee -powiedziała zrezygnowana i opadła na poduszke obok .Pięć minut się nie odzywała , już myślałam że sie poddała ,ale nie !! Przysuneła się bliżej zaczeła coś mi mówić do ucha .

-Bo Justin ci wyżre wszystkie słodycze .-powiedziała Sarah .

-Sarah ja nie jem hurtowo słodyczy jak ty z Justinem ,więc mi nie zależy -powiedziałam wstając z łóżka .

-Ha ! Ale wstajesz !

-Bo mi się niechce już ciebie słuchać -powiedziałam wchodząc do łazienki wypinając jej język .Gdy weszłam do łazienki wziełam orzeźwiający prysznic , umyłam zęby a potem wysuszyłam włosy .Owinięta ręcznikiem weszłam do garderoby . Założyłam jakieś ciuchy ,dobrałam kilka bransoletek (w tym już stałą część garderoby bronzoletke od Sahry) i zeszłam na dół . Sarah i Justin siedzieli w salonie rozwaleni na kanapie i wyżerali mi beszczelnie żelki .No jak zawsze . .. Odkaąd Sarah przeprowadziła się do LA . Tak dokładnie !! Sarah sie przeprowadziła , a to z takiej racji ,że ma co tydzień badania w tym szpitalu . Bardziej się opłaca zamieszkać tu niż co tydzień płacić za bilet z Phoenix do Los Angeles . Pozatym jej ojciec znalazł tu lepszą prace .A co do mojej paczki zżyliśmy sie niesamowicie ze sobą . Jeszcze nigdy tak zwieloma osobami nie byłam tak blisko .Sarah najbardziej zakumlowała się z Justinem . Mieszkają teraz blisko siebie ( jakieś 2 domy różnicy ) pozatym Sarah znalazła drugą osobę która ma takie samo zamiłowanie do słodyczy .Jenden musiał niestety wyjechać do Phoenix , ale nadal utrzymują kontakt . No w końcu są z Sahrą parą . A teraz Jenden na wakcje przyjeżdża do ojaca , więc całe 2 miesiące nasze gołąbeczki będą  miały dla siebie .

-Nie za dobrze wam -powiedziłam przelotnie wchodząc do kuchni .

-Nieee -powiedzieli równo szczerząc się do mnie . Gdy zjadłam śniadanie . Wyszliśmy dalej wszystkich pobudzić . Bo u nas raczej nie sprawdzało się umuwienie się na jakąś konkretną godzinę .Trzeba było przyjść i łaskawie powiedzieć żeby ruszyli dupe . Tylko Sarah z Justinem rane ptaszki ,hehe .

Ja poszłam po Liama , Sarah z Justinem po Jane , a potem mielismy iść wszyscy po Colina . Weszłam do domu Liama . Jego rodziców już nie było . Tylko jego siostra siedziała w kuchni .

-Cześć -przywitałam się z dziewczyną .Obrociła się i uśmiechneła się w moją stronę .

- Jeszcze śpi -powiedziła Robin dojadajądz płatki .

-Wiem , właśnie ide go obudzić -powiedziałam i wbiegłam do pokoju Liama . Chłopak spał u siebie rozwalony na łóżku . Był w samych spodniach przykryty do połowy kołdrą . Wyglądał tak słodko i bezbronie ,że nie miałam serca go budzić . No ale jak mus to mus. Usiadłam na łóżku i zaczełam go szturchać w ramie .

-Liam !-zaczełam krzyczeć , a on nic . Miał naprawde mocny sen . Podeszłam do okien i rozsunełam zasłony . Do pokoju wpadło jaskrawe światło , a on nic . Wkurzyłam się i zwaliłam go z łóżka . On tylko przewrócił się na drugi bok .

-Kurwa ! Liam ,podaje sie -powiedziałam i wyszłam z pokoju . Zeszłam na dół do Robin .

-Nie udało ci się prawa -powiedziła , wywniaskując to pewnie z mojej miny .

-Ani drgnoł ..-powiedziłam z nie dowierzeniem rozkładając ręce .

-Żle do tego podchodzisz .

-Co masz na myśli ?-zapytałm zaciekawiona .

-To . Patrz uważnie ... Liam !Merdith przyszła !!-wydarła się jego siostra i pokazała mi gestem żebym się przysłuchała .Najpierw słyszłam zupełną cisze . Po paru sekundach z góry usłuszałam jakiś łomot . Trzy minuty pózniej zszedł do nas już ubrany .

-Hej -powiedział wesoło do mnie ,a ja popatrzyłam na niego z nie dowierzeniem .

-Co ??-powiedził zdziwiony i poszedł w kierunku kuchni .

-Ty mistrzu  -powiedziłam do Robin .Potem chciała coś powiedzieć , ale Liam się wydarł .

-Wyżarłaś mi moje płatki debilu !!-wydarł sie Liam .

-One nie są twoje !-wydarła sie Robin .

-Są !

-Ciota !

-No chyba ty ! -powiedział Liam i poszedł sobie robić śniadanie .Ja tylko się z nich śmiałam . Odwalili podobne sceny codziennie ...Ja im zazdrościłam -mieli siebie nawzajem , a ja z Elizabeth nie wiedziłam się już z 3 miesiące .

Potem wszyscy się zebraliśmy i poszlismy do Colina . Tam Jane obudziła go waidrem wody , a potem on wkurzony ją gonił . Norma . Gdy wreście się zebraliśmy postanowiliśmy uczcić pierwszy dzień wakcji lodami ! Wszyscy sobie wzieli po 2 gałkach ,a Srah z Justinem po 4 .

-To co teraz ?-spytałm towrzystwo .

-Ja bym jeszcze zjadł loda -powiedział Justin .

-Justin , wziołeś już sobie 4 gałki a potem następne 2 lody po następne 2 gałaki . Ja bym juz rzygała .-powiedziłam .

-No to może na plaże -zaproponował Colin .

-Ok , to tutaj za 10 min -powiedziała Jane . Poszliśmy wszyscy biegiem do domów po potrzebne rzeczy . Gdy z Sahrą i Jane doszłyśmy w umuwione mjejsce byli już tam chłopcy .

-Mówie ci nie dał byś mi rady -powiedział Colin do Justina .

-No chyba chyba cie coś posrało -opowiedział Justin .

-Błgam was , kto was zawsze wyratowywuje z opresji panienki-powiedził Liam .

-No dobra może i tak na siłe jesteś lepszy ,ale tu chodzi o szybkość o zwinność i takie bajery .-powiedział Colin .

-No to dawaj ! Bierzemy dziewczyny na barana i ścigamy się do plaży -powiedział Liam .

-Nie podoba mi się to ...-powiedziałm cicho do dziewczyn .

-Lepiej się stąd się wynośmy ..-powiedziła ciszej Sahra .Odwróciłysmy się i już miałysmy powoli się wycofywać ,gdy zwrócił się do nas Liam .

-Co wy na to ?-zapytał Liam .

-Zabijecie nas -powiedziałam .

-No chyba sobie żartujesz -powiedział z kipiną Colin .

-Jak chcecie. Przynajmiej się z was pośmieje jak którys z was przegra -powiedziła Jane .

-Cała Jane ..-powiedziałam pod nosem .Dla niej było wszystko jedno ,ale ja naprawde myślałam że oni nas zabiją .Colin wzioł Jane , Justin Sahre ,a mnie Liam .

-No dobra kziężniczki , gotowe ?! -krzyknoł Colin i ruszyliśmy . Biegli bardzo szybko , ludzie się na nas gapili a my z dziewczynami darłyśmy się jak opętane . Co sprawiło , że jeszcze bardziej ludzie się na nas gapili .Nie potrzebnie się bałam . Było zajebiście . Po jakiś 10 min byliśmy na mjejscu . Pierwszy był nie nikt inny tylko Liam . Colin z Justinem chyba dotarli na równo . Rozłorzylismy się na plaży. Chłopaki weszli do wody , a my się opalałyśmy . Potem nawet dziewczyny weszły do morza ( w sumie to Sarah została wrzucona) . Mi się jednak udało uniknąć  kontaktu z wodą bo zadzwoniła moja komórka . Ciocia chciała , żebym wróciła do domu bo ma dla mnie niespodziankę . Hymm.. Co to mogło być ? Zżerała mnie ciekawość , więc pożegnałam się z wszystkimi i szybko pobiegłam do domu .

-Ciociu ?!-zawołałam zdejmując buty .

-Choć do salonu !-krzykneła ciocia . Wziełam torbe z plaży i poszłam do salomu . Nie wierzyłam w to co zobaczyłam . Na kanapie obok cioci siedziała Elizabeth . Moja ukochana siostrzyczka .

-Beti !-pisnełam i rzuciłam się na siostre .
-----------------------------
Przepraszam za wszystkie błędy .. Robie ich strasznie dużo :P
Ten rozdział tak bardziej pozytywnie :D za dwa albo w następnym
rozdziale wszystko sie powyjaśnia ^^
Dziękuje wam za komentarze !! Mobilizujecie mnie :)
Czekam na wasze opinie nowego rozdziału .
Piszcie co sądzicie !!!

 

poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział 9



***Sarah ***

-Czego chcesz ?-zapytałam oschle .

-Chce wszystko wyjaśnić ..-powiedział Janden siadając na łóżku . Odsunełam się od niego .Westchnoł .

-Przepraszam . To nie było tak jak myślisz ..-zaczoł

-To jak !?-wykrzyczałam mu przez łzy .Wyciągnoł do mnie ręke ,ale ja się jeszcze bardziej odsunełam . Ztarłam łzy i wbiłam wzrok w swoje dłonie .

-Nicole zadzwoniła do mnie z prośbą . Chciała abym poszedł do parku bo chcesz ze mną porozmawiać .Ucieszyłem się i ...

-Zaraz .. czyli ty mnie nie zaprosiłeś tylko Nicole ? Nie wysłałeś mi tego sma-a ?-powiedziałam zdziwiona podnosząc wzrok .

-No właśnie ci tłumacze . Nie wiem kiedy ,ale wzieła móją komórkę ,wysłała sms-a a potem nie zauważalnie podrzuciła mi go spowrotem .Nie wiedziałem co planuje .. gdy wylała na ciebie ten sok czy coś tam innego byłem tak samo zaskoczony jak ty .Gdy uciekłaś wołałem cię ,ale nie słyszałaś mnie . Biegłem za tobą i widziałem ten cały wypadek . Odrazu podbiegłem do ciebie i...

-Lekarze mówili , że miałam wielkie szczęście bo bardzo szybko wezwano pomoc ..To ty wezwałeś pomoc -powiedziłam .

-Tak , odwiedzałem cię każdego dnia gdy byłaś w śpiączce . Martwiłem się o ciebie i czułem się strasznie winny . Mogłem przewidzieć co planuje Nicole ..-powiedział z szklanymi oczami . Potem wzioł mocny oddech i znów zaczoł mówić .

-Pytałem się o ciebie twoich lekarzy , więc byłem na bierząco. Prawie się załamałem jak dowiedziałem się , że nic już tutaj nie mogą dla ciebie zrobić . Zamknołem się w sobie i godz obwiniałem się za wszystko . Potem sobie przypomniałem , że w LA mają bardziej skuteczne metody leczenia . W Phoenix mieszkam z tylko z mamą bo moji rodzice się rozwiedli . Moj ojciec mieszka w LA i paracuje w tym szpitalu jako neurolog ,więc poprosiłem go o przysugę . Odrazu się zgodził bo widział jak to jest dla mnie ważne . Skontaktował się z lekarzami w Phoenix ,a oni zaproponowali twoim rodzicom bezpłatne leczenie w LA i ..-mówił bardzo szybko a ja zaczynałam sobie wszystko ukadać na swoje mjejsce ..

-Czyli ty ponosisz koszty mojego leczenia ??

-No tak... ale nie przejmuj się tym . O wszystkim pomyślałem .Przepraszam cię jeszcze raz ..

-To ja cię przepraszam , że cię odtrącałam . Nie wiedziałam ... nie wiedziałam ,że. Przepraszam -powiedziałam płacząc .Tyle przecierpiał przezemnie , a ja go jeszcze teraz przez cały czas odtr acałam .

-Proszę cię nie płacz . To moja wina -powiedział ocierając moje łzy , a sam uronił kilka .Wpadłam w jego ramiona , a on przycisnoł mnie do siebie mocniej . Czułam się taraz bezpieczna . Czułam , że tu jest moje mjejsce . W ojęciach tego oto chłopaka . Mówiłam ,że cały jego urok prysł od czasu wypadku i teraz wyłącznie interesuje mnie Justin . Sama siebie oszukiwałam . Justin była naprawde fajnym chłopakiem . Niezwulke mi sie z nim rozmawiało . Myślę że już się z nim zaprzyjażniłam , ale do Jendena czułam coś niepodwżalnie więcej . Był kimś dla mnie kim jeszcze nikt nie był . Nie można było go niczym zastąpić , a staraty byam nie przeżyła ...

***Meredith***

Stałam w ogrodzie Scarlet . Było w nim mnóstwo ludzi . Niektórzy tańczyli w rytmie muzyki , kołysząc się na boki . Innni rozmawiali z boku , a pare osób siedziało w basenie . W tym Colin z Justinem .Ja stałam w tym tłumie tańcząc . Ogólnie impreza dawała całkiem niezłe wrażenie .Świetnie się bawiłam . Dom był duży i lususowy . Choć myślę ,że mój jest dużo wieszy i lepiej urządzony ,ale to rzecz gustu . Wszystko się działo za domem czyli nad basenem jak było to planowane .

W czasie tańca poczułam czyjś dotyk na ramieniu . Odwróciłam się a tam stał Mathew . Dawno z nim nie rozmawiałam .

-I jak się bawisz ??-spytał chłopak .

-Wspaniale -powiedziłam z uśmiechem .

-To dobrze , chcesz troche -powiedziła podając mi kubek z jakimś alkocholem .

-Nie , dzięki ja nie pije .

-No to może zrzucimy ciuchy i wskoczymy do basnu-powiedział ,a ja kwaśno spojrzałam na basen .

-Oj Meredith , Merdith . Musisz troche wyluzować .-powiedział obejmując mnie . Włożył jedną rękę do swojej kieszeni skórzanej kórtki i zaczoł coś wyciągać . Zaczoł bo akurat w tej chwili podbiegła do mnie Jane ,,porywając '' mnie .

-Mer !Szukałam cię . Co ty z nim robisz ?! Gdyby Liam ..-powiedziała nie dokańczając .

-Gdyby Liam co ?-spytał Liam pojawjając się mz nikąt .

-Nic -powiedziała szybko Jane a przy tym kopneła mnie w kostke . Co chyba miało znaczyć w języku Jane , że też mam nic nie mówić .

-Ałł-syknełam z bólu .

-Co ci ?-spytał zdziwiony Liam .

-Nic , nic zupełnie nic .-powiedziałam trzymając się za kostke z zacisnętymi zębami i patrzyłam się z wyrzutem na Jane .

- No dobra ja ide do basenu ktoś idzie ze mną !-powiedziała zmieniając temat Jane .

-Nie ja tu zostane .-powiedziałam . Jezu... co oni mają z tym basenem . Fakt to impreza nad basenem . No ale to nie znaczy , koniecznie trzeba wejść do tej WODY !! No ludzie ..litości .

-Wole potańczyć -wyjaśniłam .

-Jak tam chcesz . Ja ide .-powiedziała Jane .

-No to ja zatańcze z Mer . Mogę ?-zwrócił się do mnie Liam .

-Jasne -odpowiedziałam i pociągnełam go za rekę do tańca . Tańczyliśmy do jakiejś szybkiego kawałka . Nie ma pojęcia do jakiego , ale zajebiście się przy nim tańczyło . Poruszliśmy się w rytmie muzyki . Uwielbiałam tańczyć a z Liamem było jeszcze fajniej . Naprawde nieżle się ruszał . Za nim się obejrzałam byliśmy w centrum uwagi . Ludzie utworzyli mało grupkę wokół nas i się przygladali . Gdy utwór się zkończył wszyscy zaczeli nam bić brawo .Gdy udało nam się wydostać z tego tłumu wreście mogliśmy porozmawiać .

-Gdzie się nauczyłeś tak tańczyć ?!-spytałam zaskoczona .

-Kiedyś tańczyłem , ale potem mi się znudziło .-powiedział wzruszając ramionami .

-A ty , też niczego w sobie .-powiedział Liam .

-Ja poprostu lubie tańczyć . Nigdy tego specjalnie nie ćwiczyłam .-powiedziałam ,a potem rozbrzmiała jakaś wolna piosenka .

-Co ty na to ? Próbujemy ?-spytał Liam ciągnąc mnie na parkiet .Objoł mnie w tali a ja go za szyje i zaczeliśmy tańczyć . Czułam się z nim tak pewnie i taniec sprawiał mi wiele przyjemności.Po zkończonej piosence przybliżylismy się do siebie ... i nagle przybiegła do nas Scarlet .

-Proszę was !! Pomużcie mi . Rodzice mnie zabiją .-powiedziała zdesperowana dziewczyna .

-Jasne , co się stało ?-spytałam wychodzac z objęć Liama .

-Chłopaki się pobili i w salonie jest mnóstwo krwi .

-Boże , jak to mnóstwo krwi ?!-spytałam zaszokowana .

-Spokojnie nic im nie jest . Już ktoś nimi ktos się zaopiekował . Po prostu dużo krwi im poleciało z nosa z rozciętej wrgi itp. Pomóżcie mi to posprzątać . Jak moi rodzice to zobaczą to nie będą zachwyceni .-powiedziała Scarlet .

-Ok , już ide .-powiedziłam .

-A ty ?-zwróciła się do niego dziewczyna .

-Taa , już biegne .-powiedział troche oschle Liam . Widocznie nie był zachwycony , że Scarlet nam przerwała . Poszliśmy do jej salonu i wzieliśmy się za sprzątanie . Po zkończonej pracy opadliśmy na kanape .

-Dziękuje wam . Jestem wam ogromnie wdzięczna .-dziękowała nam Scarlet .

-Spoko -powiedziałam ziewając . Spojrzałam na zegarek było po 3 w nocy . Rozejrzałam się po domu . Nie za wiele osób tu jeszcze było . No nie licząc połowy gości którzy spali na podłode lub w innych dziwnych mjejscach . Jutro będą mieć potwornego kaca .

Ostatnia grupka normalnie funkcjonujących zebrała się i siedzieliśmy rozwaleni w salonie gadając . W śród nas był jakiś pijany chłopak , zaczoł się lepić do jakiejś dziewczyny .

-Charlie przestań jesteś pijany! -powiedziała jakaś dziewczyna i odeochneła go . On wogóle się nie przejoł . Wzioł następna butelkę piwa i upił troche .

-Wcale nie jestem pijany -powiedział chłopak chwiejąc się i machając butelką we wszystkie strony .

-Jaka ślicznotaka -powiedział chłopak podchodząc do mnie , objoł mnie ramieniem i zaczoł coś bełkotac mi do ucha .

-Odejdź -powiedziałam prubując go odepchnąć ,ale on jeszce bardziej się do mnie przybliżył i zaczoł jeździć językiem po mojej szyi . Nagle z nikąt uderzyła go prosto w twarz pięść Liama . Chrlie poleciał jak długi na podłoge .Usiadł i owrócił się do nas ukazując czerwona stróżkę krwi z nosa .

-Sprubuj się tylko do niej zbliżyć -powiedział oschle Liam rozcierając dłoń .

-Dziekuje -powiedziłam .Charlie wziół kilka butelek i zaczoł je rozbijać o podłogę . O boże tylko nie to ...Trzask , trzask . Nagle wspomnieniami znalazłam się w mojim dawnym domu . W ten dzień , którego nigdy nie zaponę . Trzask ,trzask -to jak z najgorszego koszmaru . Jak rozbijające się butelki mojego ojca w dzień rocznicy śmierci mojej mamy . Trzask ,trzask znowu znalazłam się w salonie Scarlet . Cieżko dyszałam a po moich policzkach spływały łzy .Wszyscy się na mnie patrzyli . Nie mogłam znieść tej sytuacji i wybiegłam z domu . Za sobą usłyszałam wołanie kilku osob , ale jadno najgłosniejsze -Liama.....
----------------------
Bardzo przepraszam za wszysykie błędy bo wiem, że jest ich mnóstwo .
Oczywiście zachęchęcam was do komentowania ^^
Piszcie szczerze co myślicie . Czekam na komentarze .
 Bardzo ładnie Wam wszystkim dziękuje
za pozostawine . Pozdrawiam wszystkich : ****

piątek, 16 marca 2012

Rozdział 8

Obudziłam się w salonie Liama . Siedziłam na podłodze oparta o sofe . No nie.. znowu gdzieś zasnełam . Dosyć tego muszę się w końcu porządnie wyspać .Wyjełam komórke z kieszeni było po 22 . Troche sobie tu pospałam .Rozejrzałam się po pokoju w celu znalezienia Liama . Spał z głową opartą na stoliku trzymając w ręku długopis . No pieknie ! Ja zasnełam a on dokańczł ten projekt . Wyjełam mu z ręki długopis i przykryłam kocem leżącym na fotelu . Zebrałam swoje rzeczy i gdy już miałam wychodzić spojrzałam na chłopaka . Wyglądał tak słodko i bezbronie jak spał . Odwróciłam się i nacisnełam na klamke drzwi .

-Gdzie idziesz ?-usłyszałam zaspany głos Liama .Odwróciłam się w jego strone.

-Przeprosić swoje lóżko . Myśle , że może się czuć odrzucone .-powiedziłam a on szeroko się uśmiechnoł .

-Odprowadze cię .-powiedził wstając . Założył bluze i wyszliśmy z domu . Pierwsze co poczułam to orzeżwijące zimne powietrze . Było dość chłodnawo . Ściemniało się już wiec wszyscy właczyli światła . Pięknie to wszystko razem wyglądało .Po 20 min już byliśmy pod moim domem .

-Dzięki za pyszną kolacje -powiedziłam z uśmiechem .

-Nie ma jak pyszna pizza w 10 min .

-Myśle ,że jakby nie urządziliśmy sobie wyścigów to spagethi też było by niezłe .

-Wiem jedno . Napewno już nie gotujemy u mnie .Nastepnym razem wpraszam się do ciebie -powiedził uśmiechnięty .

-No to czekam -powiedziłam owzjemniając uśmiech . Staliśmy obok siebie . Patrzyliśmy sobie prosto w oczy a Liam zaczoł się do mnie przybliżać . Powoli ,powali.. aż nagle z domu wyszedł Paul .Owróciłam wzrok.

-To ja ide . Pa !-powiedziłam machając mu ręką .

-Pa -powiedził troche przygnęnbiony i poszedł .

-O Merdegih . Troche wam zeszło się z tym projejktem .Jak wam poszło ?-zapytał Paul zchodąc z ganku .

-Świetnie ..-powiedziłam sarkastycznie i weszłam do domu .Pocałowałabym się z Liamem ! A tu Paul . Szkoda... Zdjełam trampki i weszłam do pracowni cioci . Stała przed sztalugą cała umazana farbami trzymając pędzel w ręku . Podeszłam bliżej i zaczełam przekręcać głowe w jedną strone na drugą .

-Hymmm -zamyśliłam się .

-Co to jest ?-spytałam .Ciocia odwróciła się i się uśmiechneła .

-Sztuka kochanie .-powiedziała i wróciła do malowania . Na sztuke mi to nie wygladało ale ludzie z Galerii ,,coś '' w tym widzieli i dawali za to mnóstwo kasy .

-Mi na sztuke to nie wygląda ..-powiedziłam ponuro .

-Każdy ma swoje zdanie , a coś ty taka dzisiaj nie w chumorze ?-powiedziła i umazał mi czubek nosa zieloną farbą .

-To przez Paula .-powiedziłam z wurzutem i opadłam na pobliską kanapę .

-Co znowu przezemnie ?-spytał Paul z udawaną urazą obejmując swoją narzeczoną od tyłu .

-Podobno moja siostrzenica ma przez ciebie niezanajlepszy chumor .-powiedziła ciocia odkręcając się do narzeczonego .

-To chyba chodziło o tego chłopca -powiedził mężczyzan .

-Jakie..-niedokończyła bo Paul zamknoł jej usta pocałunkiem .

-No nie, to jest obrzydliwe . Jestem jeszcze dzieckiem ! -powiedziłam śmiejąc się i poszłam do swojego pokoju .

***

Była sobota . Wstałam o 13 . Wreście porządnie się wysopałam ! Zadowolona szybko poszłam do łazienki żeby się odświeżyć . Był cudowny dzień . Błękitne niebo i gdzie niegdzie pojawiały się piękne białe chmury . Wyszłam na swój balkon aby nacieszyć się cudownym dniem .Rozejrzałam się po ogrodzie . Dziesiaj wszystko piekniej wyglądało ... Po pewnym czasie zauważyłam ,że w basenie pływa Paul z ciocią . No niedokonca pływali . Obejmowali się i patrzyli sobie z czułością w oczy .Zazdrościłam cioci . Niedlatego ,że miała Paul . Dla mnie Paul jest fuuuu!!! Tylko , że miała kogoś . Codziennie zasypiała i budziła się w objęciach ukochanego . wymieniali 1000 pocałónków dziennie . Miała kogoś kto się o nia troszczył i opiekował . Też tak chciałam . Jesze nigdy się tak naprawde niezakochałam . Oczywiście miałam chłopków ale nic do nich nie czułam . Co nawyrzej się zauroczyłam .Rozmyślenia przerwał mi pocałunek szczęśliwej parki . To mi przypomniało o nie spełnionym pocałunku z Laimem ,uhhhh. Liam jest taki cudowny i chyba zaczynam cos do niego czuć . Jeszcze nigdy tak dobrze nie czułam się przy jakimś chłopaku .

Zeszłam na doł aby zjeść jakieś śniadanie . Tradycyjnie pozywiłam się moimi ulubionymi płatkami . Pzmywałam po sobie i poszłam do pokoju po pare kartek i ołówek . Weszłam do ogrodu na boso aby poczuć tę przyjemność chodzenia po jasnozielonej trawie . Cicia z Paulem leżeli cali moksi na jednym lerzaku całując się .

-Fuu ! Jesteście cali moksi .-powiedziłam do nich .

-Idź sobie , albo ty będziesz cała mokra .-powiedziła Paul żartując . Doskonale wiedział że panicznie boje się wody .

-Ha ha bardzo śmieszne- powiedziałam i weszłam w głąb ogrodu . Usiadłam na trawi pod jakimś drzewem i zaczełam szkicować kwitnące kwiaty . W szkicowanie , malowanie i te inne wciągneła mnie ciocia . Przy malowaniu zawsze się odprężałam ,a co z tego mi wychodziło to nie mam pojęcia . Cicia Judit uważała , że moje rysunki i obrazy należą do tych z najlepszych . No ale to jest moja ciocia , przeciez nie powiedziłałaby że zupełnie mi to nie wychodzi . Ale nawet jakby tak powiedziła to nie skonczyłabym z malowaniem . To sprawiało mi mnósto radości . Po pewnym czasie motyl usiadł na łodyżce jednego z kwiatów . Pięknie to wszystko się razem komponowało , więc expresowym tepie zrobiłam zarys motyla na wypadek jego odlotu . Jednak on długo nie odlatywał siedził tam jakby mu to sprawiało przyjemność .. Skupiłam się jeszcze bardziej i dalej szkicowałam .

-Ale piękne !-powiedzaił z zachwytem czyjś głos . Ja się przestraszyłam bo się nikogo tu nie spodziewałam i podskoczyłam w mjejscu ,a motyl odleciał . Naszcęście niebył już mi pk trzebny bo już kończyłam rysunek cieniując .Odwróciłam się a zamną siedziła Liam .

-Boże .. Liam przestraszyłeś mnie -powiedziłam chowając rysunek . Nie chciałam aby ktoś go zobaczył .

-Przepraszam . Czemu chowasz rysunek ?-spytał .

-yyy ..nie wiem czy jest taki cudowny .Wstydzę się .-powiedziłam .

-Dziewczyno masz niepodważalnie talent .-powiedział wyjmując zchowany rysunek .

-Ujełaś tak wiele detali -dokończył .

-Sama nie wiem . Mogło by byc lepiej. A tak wogóle co ty tu robisz ?-spytałam .

-No jak to co ! Wpraszam się do ciebie na obiad .-powiedział z uśmiechem .

-Haha ! No tak no to zapraszam do kuchni . -powiedziłam wskazując droge . Wziełam swoje rzeczy i ruszyliśmy . Przy basenie już nikogo nie było . Weszlismy balkonem do do domu przez salon a potem skierowalismy się do kuchni . Na lodówce wisiała karteczka od cioci ,,Pojechaliśmy do Galerii . Zrób sobie coś na obiad . Będziemy pewnie za jakieś 3 godz.''Obróciłam się a w kuchni nikogo niebyło .

-Liam !-krzyknełam i wyszłam z kuchni . Chłopak stał w na środku salonu i przypatrywał się wszystkiemu z rozszerzonymi oczmi .

-Masz zajebisty dom !

-Haha ! Dziękuje . No a teraz Dżuzeppe idziemy do kuchni .

-Tak jest !-powiedził i pobiegł w strone kuchni .Ustaliliśmy ,że zrobimy lazanie . Tak ! Kolejne włoskie żarcie ! Udało nam się nic nie spalić ! To już sukces . Zjedliśmy no a potem poszliśmy do mojego pokoju bo Liam się uparł ,że musi zobaczyć reszte moich rysunków .Niestety zadługo nie posiedzieliśmy bo obiecałam Sahrze ,że jeszcze do niej zajrze ,więc musiała wyprosić mojego gościa . Nie był tym faktem zbytnio zachwycony ,ale w końcu udało mi się wywalić go z domu .Po pół godzinie byłam już u przyjaciółki .

-Hej ! Przyniosłam twoje chrupki !-powiedziłam i wpakowałam jej się na łóżko .

-No nareszcie !!! Co tak długo !! Moje chrupki chca do mamusi -powiedziła odbierając pudełko odemnie . Otworzyła i westchneła ,a potem zaczeła jeść .

-Był u mnie Liam no a potem musiała go długo wyganiać -powiedziłam biorąc troche chrupek z pudełaka .

-No własnie Liam .Nie żeby coś , ale widze jak on na ciebie patrzy . Chłopakowi się podobasz -powiedziła z zapchaną buzią .

-Też go lubie ..i wczoraj...

-Co wczoraj ?

-Wczoraj prawie sie pocałowaliśmy ..

-No mówiłam , pozatym podobno jest cały taki wesoły od kiedy cie poznał .

-Zaraz ,zaraz a jak to podobno .

-No bo był u mnie wczoraj Justin i troche gadaliśmy -powiedziła zmieszana Sarah .

-Hymm , Justin powiadasz ?

-Taaa , fajny jest . Miło się z nim gada .

-Miło ?

-No dobra ! Jest cudowny !

-Haha ! Czemu ja nie wiem że kręcisz z Justinem ?!-udawałam oburzoną .

-Jakoś wyszło -powiedziła przytulając mnie .

-No dobra wybaczam ci . A co z Jadenem ??

-Starcił swój urok , kiedy prawie rozjechał mnie samochód -powiedziła wybierając ostatnie chrupki z dna .

-Fajnie wiedzieć . Ej juz wszystko wyjadłaś !

-Mówiłam ,że bradzo się niecierpliwiły i chciały do mamusi .

-No dobra chrupkożerco ja musze się zbierać bo idę na impreze .

-No wiem , wiem .-powiedziła Sarah . Wziełam swoją torbe i już miałam wychodzić .

-Meredith ?

-No ?

-Już nic , baw się dobrze .

-yy dzięki pa -powiedziłam z wachaniem i wyszłam . Już nie mogłam się dopytywać się o co chodzi bo i musiałam się spieszyć na impreze . Szyko dotarłam do domu . Przebrałam się w sukienkę , którą ostatnio kupiłam gdy byliśmy w centrum handlowym . Umalowoałam się i rozczesałam włosy oraz rozpusiciłam je . Założyłam kilka bransoletek + tradycyjnie ta od Sahry .Byłam gotowa ,gdy akurat zadzwonił dzwonek do drzwi .

-Ja otworze !!-wydrałam się na cały dom .Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się Liam . Miał po mnie przyjść . Potem miliśmy iść po Jane a na koniec po chłopaków

-Wow..-powiedził Laim .

-Czyli nie jest , aż tak żle -powiedziłam z uśmiechem .

-Jesteś piękna -powiedziła ,a na mojej twarzy zawitały rumieńce .

-Dziękuje .-powiedziłam .

-Wychodze już ! -krzyknełam do cioci .

-Ok , baw sie dobrze !-odkrzykneła ciocia . Po tych słowach wyszłam z domu i z Liamem kierowaliśmy się w strone domu Jane .

****Sarah****

Mer już pewnie świetnie się bawi u Scarlet . Na dobre wyszła jej ta przeprowdzaka ,hehe . Jak wychodziła chciałam jej powiedzieć jeszce o Jendenie . Ale stwirdziłam ,że nie będe jej psuć humoru przed samą imprezą ,więc zachowałam to dla siebie . Oczywiście nie nie na długo i tak powiem jej pewnie jutro .Pewnie będzie zła ,że jej wczesniej nie powiedziłam . No ale wiem , że by się już nie bawiła tak świetnie.A o co mianowicie chodziło ?! O to ,że Jenden mnie taraz próbuje się ciąglw ze mną kontaktować . Przychodzi do mnie , chociaż odrazu go wywalam . Dzwoni chociaż nie wiem skąd ma mój numer . Nie waże nie chce już z nim gadać . Ośmieszył mnie razem z Nicole i też przez niego teraz tu jestem .

-Sarh ?-usłyszałam czyjś głos .Tak przejełam się tą sparwą ,że nie zauważyłam że ktos wchodzi .

-Nie chce cie tu ! Idź stąd -powiedziłam .

-Wiem ,wysłuchaj mnie chociaż przez chwile ...-powiedził błagalnie Janden .Kiedyś bym odrazu do niego poleciała ,ale nie teraz . Od tego dnia urok prysł .

- Nie !

-Błagam ..-powiedział . No nie on był taki przygnebiony . Musiałam dac mu szanse .

-Dobra , czego chcesz ??-odburknełam .
-------------------------
Przepraszm , że dopiero dzisiaj dodaje nastepny rosdział .
Nie miałam weny
Nie podoba mi się ten rozdział , ale mam pomysł jak to póżniej to wszystko rozegrać :D
Też jakoś wolno mi to szło bo miałam mniej komentarzy pod ostatnim rosdziałem .
Za bardzo to mnie nie zdopingowało :( no ale cuż .
Bardzo dziękuje tym co komentują , a szczególnie dusi <3 . Bardzo Ci dziękuję za komentowanie moich wypocin . Ten rozdził jest dla Ciebie . Chciałam jeszcze bardzo ładnie podziękować
za  500 wejść .Może wchodzicie tylko przez przypadek ,ale i tak bardzo dziękuje !!!
Czekam z niecierpliwością na wsze komentarze .
Jak myslicie , co powie Jenden Sahrze i co dalej się stanie ....
Pozdrawiam wszystkich czytelników ^^