poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Przepraszam ;(

Bardzo bardzo przepraszam . Zawieszam bloga na czas nieokreślony . Ostatnio bardzo żadko dodaje ostatnie rozdziały... Spróbuję do Was szybko wrócić :(
                                                                                                szczęściara

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 17

Po głowie plątała mi się tylko jedna myśl .. Skąd on wie ? Skąd ? Stałam w tym samym mjejscu gdzie zostawił mnie Matthew przed 5 minutami . Mój wzrok był skierowany w ten jeden punkt . W to miejsce gdzie po raz ostatni dzisiaj zobaczyłam Matthewa . Nie mogłam się ruszyć . Przemyślałam sobie to co mi powiedział i chyba zaczynałam wierzyć ,że ma racje ...Czy to prawda ? Na prawdę jeszcze się obwiniam ? Ostatnio nie za dobrze na tym wyszłam . Gdy się obwiniałam prawie utonęłam i związku z tym do dziś mnie męczą koszmary . Ale myślałam ,że już się z tym pogodziłam ..... Jednak chyba nie . Złapałam się za nadal piekący policzek i szybko się odwróciłam . Oczywiście z moim szczęściem na kogoś wpadłam . Spojrzałam na przed siebie . To była Sarah . Po tym wszystkim już nie umiałam przejść obok niej obojętnie . To było wręcz nie możliwe . Podbiegłam do niej ,a ona mocno mnie przytliła . Obie się rozpłakałyśmy .Po głowie plątała mi się tylko jedna myśl .. Skąd on wie ? Skąd ? Stałam w tym samym mjejscu gdzie zostawił mnie Matthe

-Przepraszam-powiedziałam przez płacz .Jeszce mocniej mnie przytuliła , a pozostali do nas dołączyli .

-Przepraszam . Strasznie was potraktowałam . Już dłużej nie wytrzymam bez was .

-Przeprosiny przyjęte .Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniliśmy -powiedział uśmiechnięty Colin .

-Zobaczyliśmy ,że się kłócisz z Matthewem , więc podeszliśmy bliżej -wytłumaczył Justin.

-Co ten dupek ci zrobił ?-zapytała wściekła Jane . W moich oczach stanęły łzy .Zdjęłam dłoń z policzka ,żeby otrzeć szyko łzy .

-Uderzył cię -powiedziała z niedowierzeniem Sarah .

-Jak ja zaraz to ja mu przywalę .. -powiedział wściekły Justin .

-A ja ci pomagę -dopowiedział Colin.

-Nie, to nic nie pomoże ..-powiedziałam -Teraz to wszystko już nie ma sensu . Cieszę się ,że już się na mnie nie gniewacie . Zapomnijmy już o nim . Nie chce mieć już z nim nic wspólnego . Wykorzystał mnie i chciał mi dać to świnstwo , a ja ..a ja mu ufałam -powiedziałam i głos mi się prawie załamał .Wszyscy pd razu mocno mnie przytulili .

-Czemu nie ma z wami Liama ? -zapytałam .Nagle wszyscy posmutnieli .Nie widziałam go przez ten tydzień . Zaczynałam się o niego martwić poważnie martwić ...

-Nie chce z nikim gadać . Nie odbiera telefonów i nie chce nas wpuszczać do domu . Zupełnie zamknął się w sobie . Myślę , że teraz może być jeszcze gorzej niż po ... -przerwała Jane .-Zresztą nie ważne . Musisz z nim pogadać -zdecydowała .

-Czemu ja ?-zdziwiłam się .

-Bo nie wiesz jak się zachowywał przed twoim przybyciem . Był dosłownie wrakiem człowieka , ale potem wszystko się zmieniło ..-powiedział Justin .

-Muszę do niego iść -zdecydowałam .Boże co ja zrobiłam .. Muszę do niego jak najszybciej iść .Porozmawiać z nim , choćby po prostu zobaczyć go całego i zdrowego

-Chyba nie teraz . Jest po 23 -powiedział Colin . Sięgnęłam po komórkę . Faktycznie było już zdrowo po 23 . Spuściłam głowę .

-Macie racje pójdę do niego jutro ...

Jak zkończyliśmy rozmawiać każdy poszedł w do domu . Było już dość późno . Wreście ich odzyskałam . Od razu poczułam się lepiej ,ale nadal nie tak jak wcześniej . Brakowało mi jednej najważniejszej osoby w tym naszym gronie -Liama . Robiłam na przekór sobie nie idąc do niego , ale przez cały czas sobie tłumaczyłam ,że on w przeciwieństwie do mnie śpi w nocy . Ja już nie mogłam normalnie przespać nocy . Za każdym razem męczył mnie ten sam koszmar .

Gdy weszłam do domu zobaczyłam jeden wielki bajzer . Po podłodze wlały się ciuchy , farby w tubkach , jakieś pędzle , trochę porozrzucanych papierów i co najdziwniejsze porozwalane ciastka . Zważając na tą późną porę i wnisokując po tym ,że na pewno ciocia nie śpi to..

-Gdzie jedziemy ??-spytałam podekstytowana wbiegając do salonu gdzie siedziała ciocia robiąc jeszce większy bajzer .

-Skąd wiesz ,że gdzieś jedziemy ?-zapytała ciocia Judit . Popatrzyłam znacząco na ten jeden wielki burdel .

-No dobraaa -przyznała ciocia .

-No to gdzie jedziemy ?!

-Ty nigdzie . Zostajesz w domu -powiedziała stanowczo ciocia .

-No dobra . No to gdzie jedziecie.

-Do Paryża !!!-powiedziała uradowana ciocia .

-Co ?! Lecicie do Paryża i nie zabieracie mnie ze sobą ?!-wkurzyłam się .

-Nie denerwuj się kochanie , ale ktoś musi się zostać i mniej więcej kierować galerią . No a ja nie mogę bo mi to już chyba najbardziej nie wypada jako wcześniejszemu opiekunowi prawnemu Beti ..-powiedziała ciocia a potem zakryła usta dłonią robiąc ogromne oczy . Znałam tą minę . Moja kochana ciocia właśnie się z czymś wygadała .

-Po 1 to tym kimś którym będzie tymczasowo kierowała Galerią oczywiście mam być ja ! Po drugie wogóle ma z tym wspólnego Beti?! I nie próbuj żadnych wymówek bo znam cię ciociu i wiem że już się wygadałaś ...

-No więc nie będziesz sama prowadziła Galerię . Zapracowłabyś mi się ! ..i to jeszcze w wakacje ! Na to już nie mogę pozwolić . Moja asystentka wyręczy cię ,ale dobrze by było jakbyś tam zaglądała ..-powiedziała i od razu pobiegła do sypialni niby się 'pakować' . Unikała mnie bo nie chciała się zupełnie wygadać .

-A druga sprawa -przypomniałam jej wchodząc do pokoju . Chwyciła za jakąś kziążkę i dla odmiany zeszła na dół .

-Cioci no!! Czemu nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi z Beti !?-powiedziałam już zdenerwowana a ciocia wreście spojrzała mi w oczy .

-No nie wytrzymam !!-powiedziała ciocia z żalem w głosie . Wzięła moje dłonie i zaczęła mówić patrząc mi prostro w oczy .

-Beti się zaręczyła !!!-krzyknęła przeszczęśliwa ciocia podskakując w miejscu i w tym momencie do domu weszła moja siostrzyczka .
--------------------
Na początku przepraszam ,że dopiero pojawiam się po tygodniu ...
Ten rozdział też taki trozhe krótki , ale następny będzie już napewno długi .
Dziękuję Wam za kom i proszę o zkomentowanie tego rozdziału :D
już się biorę do nadrobienia Waszych :D
pozdrawiam : *******
 

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 16

****Liam****

-Meredith-wyszeptałem znów sam do siebie .Siedziałem na podłodze u siebie w pokoju i gapiłem się w ścianę . Czułem tą straszna pustką co z przed roku , tylko że teraz jest inaczej -gorzej .. Po śmierci Kevina czułem tą straszną pustkę , wogóle nie mogłem się ogarnąć . No w sumie co się dziwić to był mój najlepszy przyjaciel . Znałem go od zawsze , byliśmy jak bracia . Ponad rok temu oddlilismy się od siebie ,a to wszystko przez prochy ... Strasznie przeżyłem jego śmierć . Dopiero po 2 mięsiącach zaczołem wychodzić z domu . Jane , Colin i Justin współczuli mi i chcieli mi pomóc , ale nie weidzili jak ja się czułem . Potem spotkałem Ją . Moje własne wybawienie .Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem myślałem ,że śnie . Była miła , zabawna i bardzo piękna . Przy niej pierwszy raz nie myślałem o śmierci Kevina . To ona sprawiła że pierwszy raz od roku na mojej twarzy zagościł usmiech . Przy niej z każdym dniem pustka się zmniejszała aż w końcu znikła ,ale teraz odeszła i jest jeszcze gozrzej ... Ta pustka która zdawła mi się zniknąć wcale nie znikneła tylko się 2 razy bardziej się powiększyła . Jest coraz gorzej... Odeszła. Pozwoliłem jej na to .. Pozwoliłem na to aby odeszła ... Żeby odeszła do niego ..

****Meredith****

Był już wieczór .Szybkim krokiem kierowałam się w stronę domu Matthewa . W dłoni zaciskałam mały przezroczysty woreczek .Nie mam pojęcia skąd się wziął w mojej bluzie . Wiem ,że musiałam z kimś pogadać , a jedyną moją zaufaną osobą był Matthew .Po połowie drogi zauważyłam moją dawną paczkę . Rozmawiali i śmiali . Moją uwagę najbardziej zwróciła Sarah .. Teraz mam tyle problemów na głowie . Dawniej od razu poleciałabym do Sahry i razem byśmy coś wymyśliły . Zawsze mi pomagała ,ale teraz jest inaczej.. Jeszcze mocniej za cisnęłam woreczek i od wróciłam się ,a za mną z nikąt pojawił się Matthew .

-Matthew !!-krzyknęłam .

-Spokojnie -powiedział przy tym szyderczo się uśmiechnął .

-Przestraszyłeś mnie . Chciałam z tobą pogadać .

-Ok , a tak wogóle podoba ci się mój mały prezent ode mnie ?-powiedział zbliżając się do mnie . Objął mnie rękami w biodrach i oparł czoło o moje .

-Co ?-zpytałam zdziwiona i lekko go odepchnęłam .Nie przejął się tym . Poszedł bliżej mnie i zaciągnął powietrza nosem .

-Wyczuję na km , niezły towar .

-Ty mi to podrzuciłeś !-krzyknełam oburzona pokazując mu heroinę .

-Kotku nie denerwuj się ,myślałem że..

-Że co ?! Jestem na tyle zdesperowana ,żeby się zaćpać !!

-Czyli ani odrobiny nie chcesz wciągnąć-powiedział zły . Tak zły ! Widać było w jego oczach . Był zawiedziony tym faktem . Zawodłołam go tym ,że nie chciałam tego cholerstwa wciągnąć .

-Jesteś zawiedziony -stwierdziłam z nie do wierzeniem .

-A jaki mam być ?! Tak nie miało być , wszystko idzie z niezgodnie z planem !

-Niezgodnie z planem ? Zaplanowałeś to !!

-Myślałaś ,że poleciałem na ciebie ? Ha ! To tu mnie rozśmieszyłaś ! Chociaż jedno muszę ci przyznać jesteś znakomita w łóżku -powiedział i uśmiechnął się do mnie .Nie mogłam w to uwierzyć wykorzystał mnie .. Byłam tylko jego zabawką .

-Po co to wszystko jak ci na mnie nie zależy-powiedziałem lekko drżącym głosem . Zacisnęłam zęby i próbowałam być silna .

-Widzisz kochanie mi już brakuje kasy na prochy . No a co powiedzieć kochaś twojej ciotki w mało jej nie ma . Myślałem ,że jak się wciągniesz to sama mi dostarczysz kasy . Po za tym fajnie przypiec staremu przyjacielowi . Wiesz chyba o kim mowa ?-powiedział i zaczął się do mnie obrzydliwie szczerzyć . Zaczęłam intensywnie myśleć koga ma na myśli . Przeszukałam wszystkie wspomnienia związane z Matthewem . Teraz zrozumiałam..

-Laim -powiedziałam szeptem bardziej do siebie niż do niego .

-Bingo, ale wracając do tematu może się skusisz ?-powiedział i pokazując głową na woreczek trzymany na dal w mojej dłoni .

-Żartujesz ! Za nic tego nie wezmę !-krzyknęłam i rzuciłam woreczkiem . Upadł na chodnik pękając i jego cała zawartość rozprysła się dookoła .

-Ty dziwko !! Co zrobiłaś !-krzykonął i uderzył mnie z otwartej dłoni w policzek . Odrzuciło mi głowę w lewą strone . Złapałm się za piekący policzek i spojrzałam na Metthewa . Zbierał histerycznie pozostałości heroiny .

-Jesteś żałosny -powiedziałam z pogardą . Wstał bo już pewnie zebrał to co się dało .Zbliżył się do mojej twarzy .

-Nie tak jak ty -powiedział z kpiną i dalej zaczął mówić .

-Mówisz ,że nigdy byś tego nie wzięła ,ale nie wyrzuciłaś tego od razu . Każdy normalny człowiek wyrzucił by to albo się z tym gdzieś zgłosił ,ale ty nie..-szeptał mi do ucha . Zamurowało mnie , te jego szepty były gorsze od tego jak by się na mnie darł , ale nie... każde słowo szeptał mi prosto do ucha wypowiadając każde słowo wyraźnie i z jakąś grozą co przychodziło mnie o ciarki .Kontynuował .

-Obwiniasz się .Nadal się obwiniasz .Może w realu nie ale podświadomie .Podświadomie chcesz się zniszczyć , skączyć ze sobą . Meredith zaprzeczasz sama sobie .......-zrobił wielką pauzę .

-No bo kto inny nie chciał by się zabić po zabiciu własnej matki ..-wyszeptał ostatnie słowa i odszedł zostawiając mnie samą . Serce na moment mi stanęło , skąd on to wie....
---------------------
Odrazu przepraszam ,że taki strasznie krótki :/,
ale inaczej się nie dało . Musiałam tutaj zkończyć ...
Chciałam wczoraj dodać ,ale prbowałam coś jeszce dopisać no ale nie
mogłam . Nie to ,że nie mam pomyslów (bo pomysłów na to wszystko mam
więcej niż powietrza xD duszę się nimi ,hehe )poprostu uznałam ,że 16 rozdział musi się tak
kończyć :D
aaaa i jeszcze jedna dziewczyna pisała ,żeby ona nie była w ciąży . Nie martw się :D i tak już dośc dużo namieszłam . Napewno nie będzie w ciąży :D
  Bardzo diękuję za kom ,za wszystkie Wasze miłe słowa :D :D :D :D i proszę Was o kolejne :D
Piszcie co sądzicie :D
Pzdrawiam wszystkich czytelników : *****

wtorek, 3 kwietnia 2012

Rozdział 15

****Jenden****

-Sarah !!-krzyknołem za nią ,już chciałem iść za nią ale ztwierdziłem ,że pewnie znowu coś zpieprze i będzie jeszcze gorzej. Za to pobiegł za nią ten sukinsyn .


 -Kurwa !!!!-wrzsnołem kopiąc przy tym jakiś konar na plaży .Ludzie zaczeli się na mnie gapić . Przeszedłem już przez zebrany się tłum popychając niektóre osoby . Musiałem teraz być sam i to wszystko przemyśleć . Poszedłem na mniej zaludnioną część plaży kopiąc to co popadnie i wyklinając to co się ruszało . Gdy już miałem dość usiadłem na pisaku i zaczołem myśleć co ja do cholery zrobiłem . Zerwała zemną ...W dodatku przez moją głupotę . Między nimi nic nie ma ty debliu !!! Jak zwykle musiałem wszystko zniszczyć .Straciłem dziewczynę do której pierwszy raz tak na poważnie zaczynałem coś czuć .Cholera !!!

 -Jenden ?-zapytał czyjś głos .Obróciłem się i zobaczyłem tego kurdupla .

 -A ty czego jeszcze ode mnie chcesz ?-warknołem na niego .

 -Spokojnie , ja tylko chce pogadać -powiedział i przysiadł się do mnie .

 -Byłem u Sahry i ..

 -I nie chce mnie znać !-dokończyłem .

-Posłuchaj mnie wreście ..-powiedział a ja wreście zrozumiałem ,że muszę się zamknąć .

-Jak już wspominałem byłem u Sahry . Nie chce nikogo widzieć nawet mnie .-powiedział ,chciałem już znowu coś wtrącić ,ale się opamiętałem .

 -Człowieku nie użalaj się nad sobą tylko idź tam do niej i błagaj o wybaczenie ! To wspaniała dziewczyna i nawet nie chcę sobie wyobrażać jak to ją mieć ,a potem ją starcić . Musi być ci ciężko ,ale pomyśl jak się ona czuje .Straciła bardzo bliską jej osobę też nie jest jej łatwo -powiedział co dało mi do myślenia .

 -No idź już do niej -powiedział i poklepał mnie po ramieniu .

 -Dzięki -powiedziałem i wstałem z ziemi otrzepując spodnie . Gdy już miałem wracać ,ale jeszcze jedno pytanie mnie męczyło i nie dawało mi spokoju .

 -Justin ?

 -Hymm.....-wyrwał się za myślenia . Patrzył się w morze ,ale teraz obrócił głowę w moją stronę .

-Czemu mi pomagasz ? Nie byłem za miły dla ciebie odkąd cie poznałem . Mógłbyś teraz do niej iść i powiedzieć jej jaki byłem wobec ciebie . Przeciągnąć ją na swoją stronę . Masz teraz bardzo dobrą okazje , więc się pytam .Czemu mi pomagasz ?-powiedziałem sfurstowany . On w odpowiedzi na początku się tylko się uśmiechnął .

  -Widzisz co do pewnej sprawy miałeś racje . Naprawde się w niej zakochałem . Masz racje też w tym że mógłbym teraz do niej iść i nagadać jej to wszystko . Tylko ,że zrobiłbym to dla siebie , nie dla niej . Nie była by szczęśliwa , a ja pragnę bardziej jej szczęścia niż czego kolwiek innego . Nie czuje do mnie tego co ja .Ona na prawdę bardzo cię kocha i utrata ciebie na pewno nie sprawiła by ją szczęśliwą .-powiedział a ja ujrzałem w nim nie jakiegoś kurdupla który na każdym kroku chce poderwać moją dziewczynę . Tylko człowieka który stawia potrzeby nad swoje ,który pragnie szczęścia kogoś nad życie ,który wiele przecierpiał ale nigdy przed tym się nie przyzna . Człowieka którego podziwiałem .

 -Dziękuje -powiedziałem krótko i odeszłem z plaży zostawiając go samego wpatrzonego w morze.

 ****Sarah****

      Leżałam na łóżku z twarzą wtuloną w poduszkę płacząc . przecież chciałam tego , więc czemu jest mi teraz tak przykro ? Ale musiałam to zrobić ... Jak on się zachował wobec Justina !! Ale wiedziałam w jego oczach ,że tego bardzo żałuje ..Już sama nie wiem co o tym myśleć . Wszystko mi się wali !! Nie dość ,że straciłam najlepszą przyjaciółkę to jeszcze to..

 -Sarah ?-zapytała czyjś głos za drzwi .

-Mówiłam ci Justin nie chce teraz nikogo widzieć !!

 -Ale to ja ! Proszę cię otwórz ..-powiedział czyjś głos .Wstałam z łóżka podeszłam z wahaniem do drzwi . Uchyliłam je na chwilkę a potem od razu zamknęłam .Za nimi stał Janden .

 -Czego chcesz !-wydarłam się przez drzwi

 -Przepraszam cię , naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło .Nawet nie wiesz jak tego żałuję ,naprawdę . Uwierz mi ..-powiedział a ja uchliłam drzwi .Wszedł do środka .

-Co ci odbiło ?-zapytałam już spokojnym tonem.

 -Jestem o ciebie zazdrosny . Nawet nie wiesz jak to mieć taką wspaniałą dziewczynę i mieć uczucie ,że można ją stracić .

-Powinieneś mi ufać . Nie skrzywdziłam by cie . Nigdy bym cię nie zdradziła -powiedziałam załamującym się głosem .

 -Wiem , teraz ci ufam i obiecuję ci ,że takie akcje nigdy się już nie wydarzą -powiedział a ja dostrzegłam w jego oczach prawdę . Znałam go-nie kłamał .Podeszłam do niego już bez wahania i wtuliłam się w niego .Odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w czubek głowy . Wzioł mnie za rękę i podprowadził do okna .

 -Spójrz -powiedział wskazując przestrzeń za oknem . Spojrzałam w tym kierunku i zobaczyłam świeczki ułożone w wielki napis ,,Kocham Cię '' . Spojrzałam mu prosto w oczy a on w moje . 

-Kocham cię -powiedział .

 -Kocham cię -odpowiedziałam ,a on obdarował mnie jednym z naszych najdłuższych i najpiękniejszych pocałunków .

****Meredith*****

     Obudziłam się w obcym mi łóżku . Rozejrzałam się po pokoju .Te miejsce było mi znajome . Dopiero po chwili zauważyłam kto śpi obok mnie -Matthew !! Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór . ... Boże przespałam się z Matthewem .. No i co teraz ? On jest moim przyjacielem !! Musiałam to wszystko sobie dokładnie przemyśleć .

          Odkryłam się i wyszłam z spod kołdry . No pięknie byłam w samej bieliźnie . Gdzie są moje ubrania ? Rozejrzałam się po pokoju . Na podłodze znalazłam swoje rurki a na drzwiach szafy mój T-shirt . Pod łóżkiem leżały moje trampki . Tylko nie znalazłam swojej bluzy . Stwierdziłam ,że nie będzie mi potrzebna gorzej jak bym nie znalazła spodni .. Zamknęłam ostrożnie drzwi ,żeby nie obudzić śpiącego chłopaka . Zeszłam schodami do frontowych drzwi . Otworzyłam je i zobaczyłam ulewę . Deszcz był niesamowicie duży . Teraz bez bluzy nie dam rady . Wróciłam się do pokoju Matthewa i zaczęłam szukać po podłodze mojej zguby .

-Tego szukasz ?-spytał uśmiechnięty . Zakładał spodnie , jedną ręką zapinał rozporek a drugą trzymał moją bluzę .

-Tak , dzięki -powiedziała chwytając za bluzę i szybko wyszłam z pokoju . Nie chciała z nim gadać . No na razie , dokąd nie przemyślę sobie wszystkiego . Założyłam szybko bluzę i wyszłam z domu zanim zdążył coś powiedzieć . Wracałam do domu w biegu , aby chociaż trochę oszczędzić sobie ulewnego deszczu . Gdy weszłam do domu byłam cała przemoknięta . Nikogo już nie było w domu . Pewnie już wszyscy są w pracy , a ciocia przez cały czas myślała że jestem u siebie w pokoju.. Weszłam do swojego pokoju zdjęłam mokre ciuchy i rzuciłam na podłogę .Przebrałam się i ułożyłam się na łóżku . Zaczełam o tym wszystkim rozmyślać ,ale zmorzył mnie sen . Obudziła mnie Beti wchodząca do mojego pokoju. Spojrzałam przez okno już nie było widać żadnych śladów porannej ulewy a na dworze świeciło mocno słońce jak to LA .

-Gdzie byłaś dzisiaj w nocy ?-spytała mnie siostra zamykając za sobą drzwi . Kurde !! Myślałam ,śe nikt się nie domyślił .

 -Spokojnie ,nie wydam cię cioci .-powiedziała a ja poczułam wielką ulgę .

 -U kolegi i właśnie my .. -Boże Mer ! Ile ty masz lat ,żeby się ..

 -No a ile ty miałaś ! Pamiętaj o tej nocy kiedy ja cię kryłam ! A ty miałaś niecałe 16 !!-przerwałam jej . Zrobiła się cała czerwona .

-Pozatym to nie był mój pierwszy raz i ty dobrze o tym wiesz -dodałam .

 -No wiem wiem , ale zrozum że to już instynkt . Ja po prostu się o ciebie martwię .

 -Nie trzeba . Dam sobie radę -powiedziałam i uśmiechnęłam się do siostry.Odwzajemniła uśmiech i przytuliła się do mnie .

-Jak coś to zawsze możesz na mnie liczyć .

-Wiem , ale muszę sama to sobie wszystko  przemyśleć.

  -Jak chcesz -powiedziała i powili już zaczęła wychodzić z pokoju . Już była przy drzwiach gdy nagle odwróciła się do mnie .

 -Aaa i weź zrób coś z tymi ubraniami . Nie mam pojęcia jak twoje ciuchy osiągnęły taki stan ,ale będą jeszcze w gorszym jak ich nie wrzucisz do pralki .-powiedział wzkazując na mokre ubrabia pożucone przez emnie rano.

-Jasne , już biorę się za to -powiedziałam a Beti wyszła z pokoju .Poszłam do pralni i po kolei wszystko wrzuciłam do pralki , gdy miałam już wrzucać bluzę poczułam że coś jest w kieszeni . Włożyłam rękę i wyjęłam z niej  mały przezroczysty woreczek , a w nim był biały proszek . Jeszcze się do końca domyślałam co to jest ,więc otworzyłam i lekko powąchałam . Cholera jasna , to była heroina !!!!
----------------------
Nom .. no to jest już 15 !!!!
Dziękuję Wam za komentarze :D i zachęcam
do dakszego komentoania :D :D :D :D
Dokończyłam już tą sprwę z Sahrą , Jendenem i Justinem :D i już normalnie
Mer jest naratorem ,chociaz czasami mogą się wepchnąć inni nartorzy :P
A tak wgl ,jak Wam się podoba rozdział ???

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 14

****Sarah****

To już trwa tydzień .Nie odzywałam się do swojej najlepszej przyjaciółki tydzień .Cały tydzień . Może to wydawać się dziwne ,że tydzień a ja tak dramatyzuje .Po prostu nie jestem do tego przyzwyczajona . Odkąd poznałam Mer byłyśmy nie rozłączne . Nawet jak się przeprowadziła do LA gadałyśmy godzinami przez sekypa .Nie było takiego dnia ,abyśy nie rozmawiały . Teraz nie rozmawiałam z nią przez cały tydzień !!!

-Dobrze się czujesz ?-spytał z troską Justin wyrywając mnie z zamyślenia .Właśnie wracaliśmy z lodziarni.Nie mogłam pójść z Jendenem bo miał jakieś sprawy do załatwienia z ojcem .

-Tęsknie za nią -powiedziałam drżącym głosem .

-Tak jak my wszyscy -powiedział . Wiedział o kogo mi chodzi. Czami rozumieliśmy się bez słów . Wiedział co mnie dręczy i nie daje mi spokoju . Bardzo dobrze mnie rozumiał . Był moim najlepszym przyjacielem a Mer najlepszą przyjaciółką .Tak za nią tęskniłam ..Po moim policzku przemkneła pojedyńcza łza . Justina ją szybko ztarł i mocno mnie przytulił .

-Wszystko się ułoży -powiedział mi cicho do ucha .

-Ymhymm-przerwał nam jakiś znajomy głos .Odwróciłam głowę , a przed nami stał Jenden .

-Ooo i udało ci się wszystko pozałatwiać z ojcem ?-zapytałam wychodząc z objęć Justina przechodząc w objęcia mojego chłopaka .

-Wszystko udało się pozałatwiać -powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło .

-A jak tobie minoł dzień ?

-Hymmm...dobrze .Właśnie wracaliśmy z Justinem z lodziarni , ale tak szczerze to zjadłam by jeszcze jednego . Co ty na to ?-zapytałam z uśmiechem .

-Haha , jasne . Czyli idziemy jeszcze na lody.

-Idziesz z nami ?-zapytałam się Justina .

-Ja nigdy nie odmawiam lodom -powiedział uśmiechnięty .Szliśmy z jakieś 5 min a potem ja poszłam do sklepu po lody dla siebie i chłopaków .

****Justin****

Sarah zostawiła nas samych i poszła po lody .

-Mógł byś się nie przystawiać do mojej dziewczyny -powiedział oschle Jeden do mnie .

-O co ci chodzi ?? Jesteśmy przyjaciółi

-Widze jak na nią patrzysz i jak się do niej kleisz .

-Ogarnij się człowieku !!Co ci odwala ?! To już nie można się przytulić i powiedzieć że wszystko będzie dobrze . Lepiej sam zauważ jak ona się teraz czuje po stracie przyjaciółki , a nie wymyślasz sobie chistoryjki ...-powiedziałem i akurat doszła do nas Sarah . Na szczęście nic nie słyszała .

-Proszę bardzo -powiedziała uśmiechnięta i podała nam lody .Wziołem swojego i kątem oka zobaczyłem ,że chłopak Sahry patrzy na mnie morderczym wzrokiem .

****Meredith****

Siedziałam w salonie u Matthewa i oglądaliśmy jakiś film .Jego rodziców nie było w domu . Wyjechali gdzieś razem na weekend i Matthew został sam w domu . Ostatnio dużo czasu spędzamy razem , ale on nie mógł zastąpić moich przyjaciół . Poprawka-moich byłych przyjaciół . Wydarłam się na nich i już pewnie nie chcą mnie znać . Za mocno wtedy zareagowałam . Byłam wkurzona na nich ,że tak się czepiają Matthewa ,a najbardziej Liam . Nie wiem co w niego wstąpiło . Teraz za nimi tęskniłam .Najśmieszniejsze jest to ,że Liam najbardziej zawinił ,a za nim najbardziej tęsknie . Już po prostu nie wiem co mam o tym mysleć ...Co noc teraz męczą mnie koszmary , nie wysypiam się i już nie wyrabiam . Dobrze , że chociaż mam Matthewa .

-Nie znudził ci się ten film ?-zapytałam go . Siedział i podpierał ręką twarz ,a oczy już mu się zamykały .

-Nie no skądże -powiedział przeciągając się , a ja się zaśmiałam .

-No to może się przejdziemy ?-zapytałam .

****Sarah****

Był już wieczór .Na plaży była urządzana jakaś impreza , więc postanowiliśmy wszyscy tam pójść .Niestety Jenden musiał znowu gdzieś jechać z ojcem . Współczuje mu jego ojciec korzystając z okazi ,że jego syn 2 miesiące będzie mieszkał z nim w domu ciągał go po różnych uniwerstytetach . Chce aby po liceum poszedł na medycynę . Stara się ze wszystkich sił go namówić , ale na marne . No cóż . Jenden nie powie mu prosto w oczy . Nie sprawił mu takiej przykrości , więc jeździ z nim tak w tą i we w tą .Wracając do tematu Jeneden miał się trochę spóźnić na tą imprezę więc poszłam z Justinem .

-Sarah !!!-krzyknął kiedy byliśmy w połowie drogi .

-Co ?

-Patrz tam !-powiedział prawie piszcząć i wskazał mi jakieś mjejsce ręką .

-No o co ci cho...-urwałam w połowie słowa . Przed nami stał nowy sklep ze słodyczmi . Całay zapchany różnymi słodkościami ,których jeszcze nie zasmakowaliśmy . W całaym LA objechaliśmy razem wszystkie sklepy ze słodyczmi . A tu przed nami stało oto nowiutkie cudo !!

-Wbijajamy !!!-krzyknełam głośno i mało się o siebie nie zabijając wbiegliśmy do sklepu . Kupiliśmy 2 opakowania czekoladowych ciastek , 4 ogromne lizaki i 5 długich żelków . Troche mu nie starczyło kasy ,więc dorzuciłam większą połowe . Gdy doszliśmy do plaży dojadaliśmy ostatniego żelka .

-Najlepszy żelek jaki jadłem w życiu !-powiedział zachwycony Justin .

-Zgadzam się w 100 % .

-No wreście jesteście. Gdzie wy byliście ? -zapytał nas Colin .Nie zdążyliśmy odpowiedzieć bo Jane zaczeła coś muwić .Liama nie było na plaży -od tygodnia wogóle go nie widzieliśmy . Nie odbierał telefonów ani nie chciał nas wpuszczać do domu .

-No niee , a wy znowu żrecie jakiś syf -powiedziała Jane .

-No tylko nie syf !!-powiedziałam obużona .

-Sarah nie przejmuj się . Ona jest zazdrosna . Jecie tego kilogramami i wogóle nie tyjecie ,a ona nie może sobie na takie coś pozwolić -powiedział Colin .

-Czy ty właśnie sugerujesz ,że jestem gruba ?!-powiedziała z morderczym wzrokim Jane .Dziewczyna była bardzo szczupła tylko Colin jak chciał jej troche przypiec . Zresztą jak zawsze .

-Nie no cooo tyy -powiedział przeciągając sylaby Colin .

-Colin, do cholery jasnej nie wkurwiaj mnie .-powiedział wkurzona . Potem Colin zaczoł ,,kaszleć'' a coś z pomiędzy tego ,,kaszlu '' dało się zrozumieć <grubas> .Jane zaczeła go gonić wściekła .

-No i teraz oberwie -powiedziałam dokańczając żelka .

-A tak wogóle to dziękuje .Bez ciebie nie zjadłbym tych przepysznych żelków -powiedział usmiechnięty .

-Nie ma za co -powiedziałam odwzajemniając uśmiech a on pocałował mnie w policzek .Gdy już się odemnie oddalił uderzyła go w twrz czyjaś pięść . Justin leżał na pisku twrzą odróconą ku ziemi .Ciężko się podniosł . Z jego noca leciała stróżka krwi .Otarł ją szybko i spojrzał na napastnika , a ja razem z nim . Nie wierzyłam własnym oczom . Tym napastnikiem był Jenden .

-Odbiło ci ?! -wrzasnełam na Jendena i podeszłam do Justina sprawdzić czy mu nic nie jest .

-On się do ciebie ciągle klei -próbował się wytłumaczyć chłopak .

-Do cholery jasnej ! On mnie pocałował tylko w policzek . To symboliczny znak !

-Byłem zazdrosny i nie wytrzymałem .

-Zazdrosny ?! Rozumiem jak bym się z nim lizała , ale kurwa to był pocałunek w policzek !!

-Sarah..

-Wiesz co ma dość . Byle jaki facet się na mnie spojrzy na ulicy i już jesteś zazdrosny !

-Ale ten skurwiel sobie zasłużył -powiedział wkurzony .Wtedy moje zdenerwowanie osiągneło maxymalny poziom .Podeszłam do niego na tyle blisko ,że nasze twrze dzieliło kilka centymetrów.

-NIGDY NIE OBRAŻAJ MOICH PRZYJACIÓŁ -powiedziałam każde słowo wyraźnie .

-Rozumiesz , nigdy !! Z nami koniec !-wrzasnełam i uciekłam z plaży kierując się do domu .Gdy byłam już w domu szybko wbiegłam do pokoju i zamknełam drzwi na klucz , rzuciłam się na łóżko i zaczełam płakać .

-Sarah ?-zapytał zadyszany Justin . Widocznie musiał biec za mną .

****Meredith*****

Poszliśmy się przejść na plaże . Akurat trafiliśmy na imprezę . Nawet trochę potańczyliśmy . Ogólnie dobrze się bawiłam , ale potem dostrzegłam Sahre z Justinem zajadających żelki . Potem dołączyli do nich Jane i Colin . Śmiali się i wygłupiali i ciągle chodziły mi mysli po głowie typu jak za nimi strasznie tęsknię i jak bardzo chciałabym być wśród nich jak dawniej .Zrobiło mi się strasznie smutno ,więc poprosiłam Matthewa abyśmy poszli już do niego do domu .Przez całą drogę milczałam .Gdy dotarliśmy do domu chłopaka poszliśmy do jego pokoju . Tam usiadłam ciężko na łóżku i schowałam twarz w dłoniach .

-Co się stało ? Przez całą drogę nic nie muwiłaś ...-powiedział Matthew dosiadając się do mnie .

-Nie mogę na nich patrzeć. Jak się razem świetnie bawią i już mnie nie potrzebują -powiedziałam ze smutkiem w głosie odkrywając twarz .

-Ale teraz masz mnie i już ty ich nie potrzebujesz -powiedział patrząc mi w oczy a ja spojrzałam w jego .

-Zawsze możesz na mnie liczyć -powiedział a nasze twarze już dzieliły milimetry .Przybliżył twarz jeszcze bliżej mojej aż w końcu dotknoł wrgami moich .Napoczątku był to delikatny pocałunek aż zaczeły się robić coraz śmielsze , a potem namiętne .Zaczął błądzić ustami po mojej szyi i dekolcie . Zdjoł mi bluzkę a ja rozpinałam mu koszulę obdarowując go pocałunkami po torsie . Jeszcze raz wbił mi się długo w usta a ja rozpiełam rozporek jego spodni ...
---------------------
No , więc gorąco dziękuje za pozostawine komentarze :D
Jesteśie BOSCY !!!!<3
Jak myslicie co się stanie z Sahrą i Jendenem a co najważniejsze Meredith i Matthewem ??
Czekam na wasze opinie rozdziału :D Jak wgl Wam się podoba itp . ^^
Proszę Was komentujecie !!!!Usunełam ten kod z tymi literkami ,żeby Was nim nie męczyć 

podczas dodawania kom. Teraz jeszcze mniej czasu Wam to zajmie :D
Pozdrawim wszystkich czytekników : ******